My się zimy nie boimy!
My się zimy nie boimy :)
Ledwo jesień się zaczęła, a ja już o zimie piszę :)
A no piszę, bo kiedy, jak nie jesienią szykujemy się na przyjście chłodniejszych, wręcz mroźniejszych nocy i dni.
A jak ja się przygotowuję?
Razem z mamą, z mężem robię przetwory z owoców i warzyw.
A Hania, to główny nadzorujący 'procesu przetwarzania':)
Ledwo jesień się zaczęła, a ja już o zimie piszę :)
A no piszę, bo kiedy, jak nie jesienią szykujemy się na przyjście chłodniejszych, wręcz mroźniejszych nocy i dni.
A jak ja się przygotowuję?
Razem z mamą, z mężem robię przetwory z owoców i warzyw.
A Hania, to główny nadzorujący 'procesu przetwarzania':)
Zblendowane malinki będą w sam raz na naleśniki, czy do pierogów z twarogiem. |
Hania musiała popróbować jagódek i jeżyn :)
Dżemiki własnej roboty z brzoskwinek z sadu od teścia. Ile to ja musiałam się z mężem naobierać tych brzoskwiń...ale za to jaki pyszny dżem Nam wyszedł :)
W spiżarce już pochowane mam słoiki z soczkiem z porzeczek, jagód, malin, truskawek. Czereśnie i wisienki na "owocową" zupę, którą uwielbiam. A także i grzyby w occie, ogórki, a niedługo to i dołączą papryczki oraz gruszki :)
Fajnie jest mieć "swoje" maliny, porzeczki, truskawki i brzoskwinie. Fajnie jest mieć blisko do lasu i nazbierać grzybów, czy jagód. To są plusy mieszkania na wsi, posiadania swojego ogródka, sadu...
Przecież na zimę przetwory będą jak znalazł, Znam pochodzenie tych owoców, znam skład tych słoiczków i wiem, że zbędnej chemii w nich nie ma.
Już mnie przeziębienie podłapało i co robię? Idę do spiżarni i biorę sobie soczek z porzeczki, albo z malin i dolewam do wrzątku- wypijam, wskakuję pod kołderkę i na drugi dzień czuję się lepiej... :)
Nie mam pomysłu na obiad, co robię? Idę do spiżarni, biorę słoiczek czereśni, wiśni, gotuję z nich kompot, który zagęszczam kisielem, gotuję do tego makaron i mam pyszną "owocową" zupkę.
Zgłodniałam... :)
Pozdrawiam, Milena :)
P.S. Nie zapominajcie o ROZDAWAJCE :) Setny post już niedługo :)
Ja leniuch nic nie robię :(
OdpowiedzUsuńZazdroszczę aż tylu przetworów. Ja tylko porzeczkę przerabiam na sok, w tym roku 10 kg. Mam kilka zdobycznych słoików soku z malin i to wszystko :( a dodatek powoli zaczyna mi ubywać zapasów.
OdpowiedzUsuńWłaśnie to jest najgorsze, że nie wiadomo kiedy a z półek przetwory znikają w ekspresowym tempie :/
UsuńZazdroszczę Ci bardzo tych przetworów. Ja ani nie mam piwnicy ani teścia czy kogokolwiek z sadem lub choćby zwykłym ogródkiem działkowym. Marzę o tym. :) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńOgródek, sad, szklarnia... docenia się je w momencie kiedy przychodzi czas na przetwory :D
UsuńJa bym chetnie zrobila zaprawy z malin oraz ugotowala sok malinowy (smaczny i pomocny na bol gardla), ale u nas maliny sprzedaja w pojemniczkach po 125g i nie zawsze je maja. Poki co zamrozilam sobie kilka porcji, bo odkrylam, ze Stefek lubi kasze manna z sokiem malinowym domowej roboty.
OdpowiedzUsuńChyba przejde sie do warzywniaka spytac czy i za ile nie sprowadziliby mi jakiejs konkretnej ilosci malin?
Malin mieliśmy sporo, bo nie dosyć, że z Naszego malutkiego przydomowego sadu, to jeszcze od teściów.
UsuńDobrze mieć chociaż malutki zapas na zimę :)
Nie robie przetworów bo nie potrafię. I w sumie jestem zbyt leniwa. Ale nie pogardze tym co podaruje mi mama:)
OdpowiedzUsuńKiedy ja zobaczyłam ile malin, porzeczek, brzoskwiń, ogórków itp mam do przesortowania, zblendowania, ile słoików do umycia czeka... to też miałam lenia, od samego patrzenia na te ilości się odechciewało. Ale jakoś dałam radę :)
Usuńale zapasy! czad :)
OdpowiedzUsuńWiem o czym piszesz, bo ja też uwielbiam robić przeróżne przetwory na zimę:) Jak to cieszy, kiedy ma się swoje dżemiki, kompociki czy inne zaprawy! No i rodzina je zdrowo i zachwyca się tymi dobrociami :)
OdpowiedzUsuńOj tak :)
Usuńprzetwory są nie zastąpione pod każdym względem. Tylko jeden ich minus pracochłonne i czasem brak na nie czasu.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą, bardzo dużo pracy przy tym i czasu trzeba też poświęcić.
UsuńJa mam już przetwory przygotowane, głównie dżemy i soki. Trochę pracy przy tym było, ale ile radości zimą:)
OdpowiedzUsuńPrzetwory... Ach... Może kiedyś będę miała własne mieszkanko i spiżarnię, albo piwnicę pełną przygotowanych przeze mnie przetworów... Byleby do tej pory teściowie mieli dalej szklarnię itd...
OdpowiedzUsuńPyszności! U nas na razie nie ma przetworów, teściowa robi i się dzieli z nami :) Ale jak tylko Alusia nam podrośnie to też coś wyczarujemy :)
OdpowiedzUsuńWiadomo, przy malutkim dzieciaczku, troszkę ciężko wygospodarować czas na porobienie zapasów na zimę. Kiedyś, gdy mieszkaliśmy poza rodzinnym domem, to rodzice też Nas częstowali słoiczkami z ogórkami, czy kompocikami :)
UsuńJa porobiłam trochę dżemów ;)
OdpowiedzUsuńDżemiki własnej roboty są o stokroć lepsze niż te kupne : )
UsuńU nas jest tak samo! Czyli zapasy jak na wojnę :) Mrożenie, soki, dżemy, sałatki, kompoty... A ostatnio moja mama kupiła beczkę i kisilismy kapustę :D
OdpowiedzUsuńJesteś kolejną osobą, która pisze o kapuście, chyba w końcu się skuszę :)))
UsuńPamiętam, za dzieciaka jak mama kisiła kapuchę w beczce :)
UsuńŁoo zapasy że hoho :)) Moje się mogą schować :))) Świetne !!!
OdpowiedzUsuńMalinki na zimę :) Bosko!!! Niestety ich nie mam więc tobie bardzo zazdroszczę, ale dżem z brzoskwiń, jabłek i gruszek nie jeden czeka na zimowe dni ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ja nie mam niestety gdzie trzymać tych wszystkich słoików, więc na bieżąco podbieram je z piwnicy mojej mamy. Aktualnie wcinamy jej ogórki kiszone i sok z malin na przeziębienie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSuper zapasy :) ja w tym roku tylko pomroziłam trochę owoców, przetworów nie robiłam, ale dostałam od babci, więc w razie "wu" mamy domowe słoiczki :)
OdpowiedzUsuńŁadne zapasy ;) My nic nie robimy, bo mama nie potrafi ani czasu nie ma :P
OdpowiedzUsuńCałujemy xx