Jak to z tym wychowaniem jest?
Wychowanie
dziecka- wydawałoby się to być czymś prostym.
Dziecko rodzi się bez bagażu
doświadczeń, bez nawyków. Dopiero z czasem ich nabiera. Rolą więc rodzica jest
sprawić, by w jak najprostszy sposób nauczyć dziecko tego co wolno, a czego nie
wolno, czy jak radzić sobie z różnymi zadaniami, problemami w życiu.
Zadanie
dziecinnie proste- w teorii, a w praktyce?
Starasz się
każdego dnia, wykazujesz się cierpliwością, postępujesz ze swoim dzieckiem
intuicyjnie.
Tak, tak
właśnie jest- rodzice wychowują swoje dzieci w sposób intuicyjny, często opierając
się na zasadach jakie wpoili im rodzice, myśląc:
„Skoro mnie tak wychowano i
wyrosłem na porządnego człowieka, to moje dziecko też tak mogę wychowywać”,
bądź
„Tyle razy otrzymałem karę, nie będę
serwować tego mojemu dziecku”.
Zarówno pierwszy, jak i drugi sposób
myślenia jest błędny. Żeby zmienić te
przekonania wystarczyłoby gdyby oboje
rodzice w trakcie wychowywania dziecka byli konsekwentni i żeby zastanowili się
nad swoim zachowaniem, ponieważ czasem zdarza się, że właśnie ich postępowanie
względem swojego dziecka jest niewłaściwe.
Moi rodzice
wychowali mnie intuicyjnie, nigdy nie dostałam od Nich klapsa, odkąd pamiętam
zawsze były rozmowy. Nie potrzebowali książek. Na podstawie własnych
doświadczeń doszli wspólnie do pewnych wniosków. Przeanalizowali wszystko i
wiedzieli jak chcą wychować swoje dzieci, jak postępować, ze mną, z
moimi braćmi.
Znam mnóstwo
dobrych ludzi, którzy zostali wychowani intuicyjnie.
Od czego więc to zależy?
Od podejścia do dzieci, charakteru, celu jaki sobie rodzic postawił… ?
Zapewne
działało to na zasadzie prób i błędów, albo najprostsza metoda wydawała się
najskuteczniejsza, po prostu w postępowaniu z dziećmi myśleli.
Takie jest
moje zdanie, bo czy trzeba czytać poradniki i książki, żeby wiedzieć jak
postępować z dzieckiem? Nie trzeba, chociaż czasem dobra lektura przyniesie
sporo korzyści w wychowywaniu dzieci, w rozumieniu ich emocji.
Ja chcę
rozumieć emocje mojego dziecka, chcę pomóc radzić sobie z nimi.
Myślę, że najlepszym
sposobem jest się „wsłuchać” w potrzeby dziecka, postawić się na jego miejscu,
gdy się złości, ponieważ po raz kolejny coś zabroniłaś mu robić.
Czy Ty byś się
nie złościła, gdyby ktoś Ci coś zabronił? Coś, co sprawiało Ci frajdę? Nie dziw się więc, że i Twoje dziecko się
buntuje, gdy nie pozwalasz mu smarować kremem telewizora :)
Zastanawiając
się nad sobą samą, to wiem jak chce wychować córkę, wiem do jakich metod nie
sięgnę, wiem jakie wartości chcę jej przekazać.
Jednak nie
zmienia to faktu, że od czasu do czasu lubię przeczytać dobrą książkę na temat
wychowania, to takie moje … „pedagogiczne” zboczenie :) analizuję ich treść i koduję w pamięci to co najważniejsze…
Być może
wiedza z książek mi się nie przyda w przyszłości, a być może to właśnie dzięki
tej wiedzy, będę reagować na pewne sygnały w zachowaniu mojej córki.
Być może
dzięki tej wiedzy będę potrafiła komuś pomóc w przyszłości.
W sięganiu po
poradniki nie ma nic złego, tylko trzeba pamiętać, że tego, co z danej lektury
wyciągnęłaś nie można się sztywno trzymać. Bowiem nie ma złotego środka na
wychowanie. Nie ma jednego sposobu na wszystko, który sprawdzi się u wszystkich dzieci.
Każde dziecko jest inne i na
każde dziecko zadziała coś innego…
Czy jest
tylko jeden sposób na odzwyczajenie dziecka smoczka?
Czy jest
tylko jeden sposób na naukę siusiania na nocniku?
Nie… Każde
dziecko ma swój czas, który przychodzi na zmiany w jego życiu, dlatego to Ty
rodzicu wsłuchując się i obserwując swoje dziecko, będziesz wiedział kiedy ten
czas nadejdzie. Musisz tylko wykazać się cierpliwością.
Ostatnio napotkałam się na pewne pytanie: Na czym ma
się opierać wychowanie, by dziecko słuchało? Stwierdziłam, że odpowiem sama sobie na to pytanie.
Myślę, że wychowanie
ma się opierać na cierpliwości rodziców, rozmowach, ustalaniu granic. Na
wychowaniu, w którym autorytetem jest rodzic, ale taki rodzic, którego
podejście nie będzie restrykcyjne, bądź całkiem odwrotne- przyzwalające. Zarówno w wychowywaniu kilkulatka, jak i nastolatka...
Rodzic
musi znaleźć złoty środek, tak aby obie skrajności połączyć, by połączyć
stanowczość z szacunkiem i żeby dać dziecku wolność. Sposobem wychowawczym nie
jest ciągłe karanie i zabranianie, ale nie jest też przyzwalanie na wszystko.
Dziecko, gdy
tylko przychodzi na świat staje się odkrywcą i z wiekiem pragnie odkrywać
jeszcze więcej. Pozwólmy mu na to, pamiętając o pewnych granicach. Musimy
pamiętać, że to my- rodzice musimy nauczyć pewnych zasad, to my wyznaczamy
pewne granice i musimy być w tym konsekwentni. Przecież zabraniając dziecku
sięgania kubka z herbatą ze stołu- robimy to by ustrzec je przed wylaniem na
siebie gorącej herbaty.
Innym
razem, wiedząc, że kubek jest pusty,
pozwolimy dziecku sięgnąć kubek i co z tego wyniknie?
Zastanów
się…
To jak to w
końcu jest? To dziecko może ten kubek ze stołu, czy nie?
Starszemu dziecku, które rozumie już bardzo dużo, wyjaśnisz i ostrzeżesz, że w kubku jest gorąca herbata, poinformujesz, co się stanie, gdy je nieostrożnie weźmie, a młodszemu dziecku? Oczywiście również wyjaśnisz, ale za każdym razem Twoja reakcja musi być ta sama, możesz także pokazać symulując, że się poparzyłaś dotykając kubek- to też jest metoda, dziecko to zapamięta.
Zapamiętaj
ten przykład… pomyśl, jakie mogą być konsekwencje, jeśli raz dziecku zabronisz, a kolejnym pozwolisz wziąć ten kubek...
Jeśli dzieje
się tak w jeszcze innych przypadkach, to nie dziw się rodzicu, że Twe dziecko
na Twoje słowa „Nie wolno” nie
zareaguje, bowiem, będzie chciało sprawdzić granicę. Będzie chciało sprawdzić, czy
Twoje nie znaczy nie.
Nie uważaj
wtedy, że Twoje dziecko jest niegrzeczne- ono Cię sprawdza. Dla małego dziecka
ważne są konkrety- czyny, które powinny kryć się za słowami.
Tak jak już
wspominałam wcześniej- dzieci nie rodzą się zaprogramowane na rozumienie
Naszych zasad oraz Naszego zachowania, które uważamy za właściwe, One muszą się
tego nauczyć.
Od Nas, od
rodziców i Naszym zadaniem jest przekazanie tych zasad i nauka odpowiedniego
zachowania w pewnych sytuacjach w najprostszy sposób.
Zauważ, że jeśli
jesteś konsekwentny- wróćmy do tego kubka ze stołu- to dziecko chcąc dotknąć
go, najpierw spojrzy na Ciebie czekając na reakcję. Znaczy to, że zaczyna
rozumieć regułę, ale jak to dziecko, potrzebuje czasu i przez ten nieokreślony
czas będzie Cię testować, będzie
sprawdzać granicę, będzie chciało wiedzieć, czy dziś może sięgnąć po kubek ze
stołu...
Kiedy za
słowami kryją się czyny, dziecko uczy się zasad, jeśli tak nie jest, to dziecko
będzie ignorować Twoje słowa, ponieważ będzie wiedziało, że za Nimi nie kryją
się czyny, konsekwencje i nie mam na myśli tu kary w postaci klapsa, czy krzyku
ze strony rodzica. Konsekwencją może być odsunięcie dziecka od potencjalnego
zagrożenia, może to być schowanie przedmiotu, które trafiło w ręce malucha i
tak za każdym razem. To samo zachowanie w tej samej sytuacji. Zachowanie to
będzie regułą, które dziecko w końcu zapamięta i będzie wiedziało co w danej
sytuacji może się wydarzyć, że za słowem nie
wolno będzie się kryło zachowanie rodzica.
Zanim to
jednak nastąpi, na samym początku prosząc
dziecko o odpowiednie zachowanie, nie licz na jakąkolwiek reakcję, ponieważ
dziecko nadal będzie się zachowywać nieodpowiednio i będzie czekać… czekać na
Twoją reakcję, będzie czekać na to co się wydarzy.
Ameryki nie
odkryłam, prawda? A jednak tak łatwo jest zapomnieć o konsekwencji i o tym, że
jednoznaczny komunikat powinien być
jednoznaczny.
Dzieci uczą
się doświadczając. Więc pozwól swojemu potomstwu odkrywać świat, poznawać i
uczyć się zasad panujących w domu.
Pamiętaj, że liczą się konkrety. To działania określają Wasze słowa.
Nie chcę by
ktoś mi zarzucił, że chcę pouczać.
Jestem
matką. Młodą matką, jeszcze do końca niedoświadczoną. Przecież niektóre z Was
posiadają już dwójkę, trójkę dzieci. Zapewne posiadacie swoje sposoby na to jak
radzić sobie z dziećmi.
Chcę po prostu podzielić się swoimi przemyśleniami.
Moja córka
nie tak dawno skończyła 18 miesięcy. Mogę powiedzieć, że już powoli zaczyna się
okres buntu. Od pewnej znajomej usłyszałam, że to objaw rozpieszczenia… nie
zgadzam się z tym.
Nawet z
takim maluchem trzeba umieć się porozumiewać. Mimo złego dnia, i nagromadzania się złości, trzeba wytrwać w
swoich przekonaniach, wykazać się cierpliwością, trzeba starać się zrozumieć emocje dziecka… Chociaż bywa cholernie ciężko.
Pamiętaj, to Ty jesteś już dorosłym człowiekiem i musisz umieć radzić sobie ze swoimi emocjami, Twoje dziecko dopiero je poznaje ...
Oczywiście moje wnioski oraz metody zweryfikuje czas.
A jak jest u Ciebie?
Czy Ty też polegasz na swojej intuicji?
Sięgasz po poradniki?
Może polecisz jakąś ciekawą lekturę? :)
A jak jest u Ciebie?
Czy Ty też polegasz na swojej intuicji?
Sięgasz po poradniki?
Może polecisz jakąś ciekawą lekturę? :)
Jak jest u mnie wiesz ;)
OdpowiedzUsuńWiem :)
UsuńJa polegam na intuicji i rzadko korzystam z poradników, aczkolwiek nie twierdzę, że w nich są same głupoty:). Trzeba to po prostu robić z głową:).
OdpowiedzUsuńMacierzyństwo to dla mnie czasem takie błądzenie we mgle, bo wiellu rzeczy się jeszcze uczę i popełniam masę błędów. Od początku jednak moim priorytetem jest wychowywanie bez stresu, z szacunkiem do dziecka, bez klapsów i krzyków.
A odsmoczkowanie przebiegło u nas prawie bezinwazyjnie:).
Świetnie określiłaś macierzyństwo. Nic dodać, nic ująć :)
UsuńU mnie to jak w kalejdoskopie raz na wozie raz pod wozem, jak Lulcia ma gorszy dzień i cały dzień wyje z byle czego, a ja wtedy nie potrafię do niej trafić myślę sobie, że poniosłam katastrofę w wychowaniu, zupełnie inaczej rzecz się ma gdy Lulcia jest słodka i grzeczna, wtedy matka jest dumna, że tak dobrze wychowuje córkę. Czasem przeczytam jakieś poradniki najczęściej w necie, czasem coś wezmę od innych, często wysłucham rady mojej mamy i swojej intuicji rzecz jasna.
OdpowiedzUsuńJak wychowalam chlopcow - czas pokaze.
OdpowiedzUsuńStaram sie byc konsekwentna I ustalac pewne granice. Wiem jednak,ze Starszak lubi je testowac... ;/
Odkąd tylko podjęliśmy decyzję, że chcemy zostać rodzicami, wiedziałam jedno - wychowanie dziecka na pewno nie będzie łatwe! W końcu w dużej mierze to od tego, jak dziecko wychowamy zależy, jakie będzie ono w przyszłości. Najważniejsze jest dla nas, aby nasza córeczka czuła naszą miłość i aby wyrosła na dobrego człowieka, takiego, który z szacunkiem podchodzi do innych ludzi. Nie chcemy aby była zarozumiała, ale chcemy, by znała swoją wartość i umiała powiedzieć nie.
OdpowiedzUsuńWychowanie dziecka to wciąż droga pod górkę, ale w pewnym momencie zauważymy na ile ta praca się opłaciła! Kiedy z naszej pociechy wrośnie porządny, inteligentny człowiek, który jednak za dzieciaka słuchał co do niego mówimy :)
OdpowiedzUsuńporadniki wsunęłam głęboko w pułki do sterty książek, po które nie sięgam. Każde dziecko jest inne-fakt, ale wszystkie potrzebują tego samego-miłości, akceptacji i zrozumienia. Dzieciństwo rządzi się swoimi prawami, a mądrość rodzica leży w umiejętnym zarządzaniu potrzebami własnego dziecka. Nie ma jednej recepty i jednego sposobu. Każdy szuka swojej drogi do porozumienia:-)! Dzieci uczą się przez naśladowanie, my krzyczymy-one krzyczą, my tłumaczymy-one tłumaczą. Czy chcemy tego, czy nie-naśladują nas:-)
OdpowiedzUsuńPoradników nie czytam, ochrzan jest jak trzeba, klaps również i nie uważam się na złą matkę z tego powodu. Naturalnie przeważąją rozmowy i tłumaczenie, ale Stefano ma je często gdzieś głęboko w duszy.
OdpowiedzUsuńPoza tym niegdy nie uważałam, że wychowanie dziecka jest łatwe. Przeciwnie, to ciężka praca. Wiele zależy od rodziców, ale dużo również od charakteru dziecka - może suę bowiem zdarzyć, że dzieci chowamy tak samo a wyrosną różne jak ogień i woda. Znam osobiście kilka takich przypadków.
Świetny tekst Milena, bardzo mądre przemyślenia.
OdpowiedzUsuńJa mojemu mężowi mówię 100 razy, że konsekwencja konsekwencja i konsekwencja ponad wszystko. Np. idzimey na spacer, Kalina tupta fajnie obok nas, po czzym zdecydowaliśmy że teraz będzie jechać w wózku. Mąż ją podnos, chce usadzić na wózku a ona w ryk, to on ją zostawia na ziemi i idziemy dalej. Ja się gotuję w środku i nieraz z tego powodu Hristo ma ochrzan ode mnie. Mówię mu, że jak coś postanowił i zaczął coś robić, to nie może z tego zrezygnować bo dziecko się rozpłacze! Tym sposobem ona już wie, że wystarczy się rozpłakać i Kalina może wszystko! Teściowe to samo robią. Mówią jej "papa" idziemy, Kalina w ryk, a oni dobra dobra to jeszcze zostajemy. Mówię Ci jak mnie to wk....a! Ja swoje, oni swoje! I ich upomnę i powiem, że mi się to nie podoba,że tak się nie robi, a oni swoje.