Wystarczy tak niewiele ... by uszczęśliwić dziecko.

Jestem obserwatorem.
Przyglądam się ludziom wokół mnie i wyciągam pewne wnioski.
Tak po prostu... lubię analizować.

Ale obserwuję i co zauważyłam?
Zauważyłam, że ludzi można podzielić na dwie grupy, u których najważniejszym czynnikiem uszczęśliwiającym jest:
Mieć
- mieć bogactwa rezygnując z życia rodzinnego/towarzyskiego,
- mieć rodzinę, przyjaciół i czas dla Nich.

Każdego uszczęśliwia co innego i tylu, ilu jest ludzi, to tyle jest czynników, które uszczęśliwiają.

Niestety chyba zauważyłeś, że coraz więcej ludzi uszczęśliwia pieniądz.
Tak więc dążenie  do pieniądza stało się czymś ... naturalnym?!
A niby, mówi się, że pieniądze szczęścia nie dają? Czyżby? 
Mam wrażenie, że większa część populacji uważa inaczej.
Ludzie poświęcają się dla zarobku, byleby zapewnić sobie i swojej rodzinie stabilność materialną, byt. W międzyczasie, kiedy to pracują po kilkanaście godzin, tracą wiele pięknych chwil spędzonych w domu ze swoją pociechą.

Co więc takie osoby może uszczęśliwiać? Dzień wolnego od pracy... a może możliwość zakupu nowego samochodu ... Czas spędzony z rodziną...

Istnieją jednak i tacy, dla których to rodzina będzie najważniejsza. Ważniejsza od wszelkich dóbr materialnych.

Źródło

Odpowiedz sobie sam na pytanie "Czy kolejna droga zabawka dla dziecka wynagrodzi w jakiś sposób dziecku brak możliwości spędzenia czasu z rodzicem ?"
 Ja uważam, że nie...
Wspólny spacer, zabawa... cokolwiek, byleby był to wspólnie z rodzicem spędzony czas dziecka. Żaden gadżet tego nie zastąpi. Niestety nie wszyscy rodzice tak uważają. Zasypują swoje pociechy drogimi zabawkami i liczą na to, że dzięki temu zrekompensują dziecku ich brak czasu właśnie na ten wspólnie spędzony czas.
A przecież dziecko od dnia narodzin potrzebuje i zarazem je uszczęśliwia miłość rodzica, bliskość, zainteresowanie, wspólnie spędzony czas. Tego dziecko potrzebuje, by rodzic okazywał mu zainteresowanie, czułość, by dziecko czuło, że jest kochane, a nie zbywane kolejnym gadżetem, czy zabawką...

Kupujesz dziecku rower, to naucz go na Nim jeździć, wybierz się z Nim na wycieczkę rowerową.
Jak myślisz... co Twoje dziecko będzie wspominać- sam Twój gest- kupno roweru, czy może Twoje zaangażowanie i wspólne wycieczki rowerowe?

Kupiłeś piłkę, jak myślisz, dziecko będzie szczęśliwe z samego prezentu, czy z możliwości spędzenia z Tobą czasu rozgrywając mecz?

Myślisz sobie, ktoś musi pracować, żeby mieć pieniądze na ten rower, czy piłkę... owszem... ale po powrocie z pracy, nawet, gdy jesteś zmęczony, godzina czasu z dzieckiem to niewiele, a zarazem bardzo dużo.
Twoja relacja z dzieckiem będzie inna. Dziecko nie będzie czuło się zaniedbane, zasmucone, niechciane. 
Tak, niechciane.
Tak dziecko myśli, gdy rodzic nie ma dla niego czasu.

Spotkałam się już z tym.

Pracując w szkole miałam taki jeden przypadek... Dziewczynka była wciąż smutna, opuściła się w nauce, a  w dodatku jej mama przyszła do mnie po radę, ponieważ "nie jest w stanie sobie poradzić ze swoją bardzo niegrzeczną córką".
Byłam w szoku.
Dziewczynka w szkole była grzeczna, spokojna, gdy była potrzeba to z chęcią pomagała innym dzieciom... Postanowiłam więc porozmawiać z Nią...
Rozmowa była długa. Dziewczynka nie chciała się otworzyć, wstydziła się przyznać, co ją gryzie... Gdy w końcu powiedziała o co chodzi, byłam strasznie... wstrząśnięta.
Dziewczynka powiedziała, że mama chyba jej nie chce, że jej nie kocha.
Gdy zapytałam dlaczego tak uważa, to dziewczynka wymieniła mnóstwo powodów i sytuacji świadczących o tym, że mama jej nie kocha.
Mnóstwo powodów i sytuacji, na które dorosły człowiek może znaleźć wytłumaczenie i którymi nie będzie się przejmował.
Natomiast dziecko... do dziecka nie dotrze nic, jeśli już sobie wmówiło, że jest niechciane i niekochane.

Po co ma słuchać mamy, skoro ona nie słucha jej, nie słyszy jej próśb o wspólnie spędzony czas...
Po co ma pomagać, skoro i tak dostanie kolejną karę...
Po co ma z mamą rozmawiać skoro i tak mama nie ma dla Niej czasu, przecież braciszek jest ważniejszy....

Wyjaśniłam jej kilka spraw, obiecałam, że porozmawiam z jej mamą, która strasznie się o Nią martwi- tłumaczyłam, że właśnie ten fakt, że się martwi o Nią i przyszła z tym problemem do mnie, jest dowodem, że ją bardzo kocha.
Nosiła ją przecież pod serduszkiem tak długo, dbała o Nią, gdy się urodziła... Dziewczynka się rozpłakała, a ja ledwo powstrzymywałam się od łez.
Gdy dziewczynka uspokoiła się i wyszła, zostałam sama- dałam upust emocjom.
Tak bardzo było mi szkoda tej zagubionej dziewczynki.

Nam dorosłym tak wiele sytuacji wydaje się niczym szczególnym, nie doszukujemy się niczego w Naszym postępowaniu z dziećmi.
Gotuję obiad- informuję dziecko, że jestem zajęta, ma iść do pokoju i nie przeszkadzać.
Kolejna próba dziecka... "Mamo, poczytasz mi?"
"Idź dziecko, sprzątam" albo "Muszę utulić do snu Twojego braciszka"

Dziecko idzie do swojego pokoju, jest złe, że mama/tata nie chcą spędzić z Nim czasu...
i analizuje, doszukuje się pewnych rzeczy.

Dla dziecka wszystko jest proste, jest albo białe, albo czarne.
Kochasz je i spędzasz z Nim czas.
Nie kochasz i poświęcasz swój czas wszystkiemu innemu, tylko nie dziecku.

Zrozumiałam to, właśnie po w/w przypadku.

Jesteście ciekawi, jak się zakończyła ta sytuacja ?

Pewnie, gdyby rodzice zasypywali dziewczynkę prezentami, to zdołali by odciągnąć jej uwagę od analizowania ich postępowania. Dziecko tłumaczyłoby sobie, że rodzice je kochają, przecież za każdym razem powtarzają to, gdy wręczają kolejny prezent... bo przecież tak to działa.

W tym przypadku tak nie było, ponieważ nie pochodzili z zamożnej rodziny.
Wszystko zakończyło się dobrze.
Wymagało to dużo pracy ze strony rodziców. Na szczęście, że trafili się tacy, co nie uważali, że ich dziecko wszystko wyolbrzymia, byle tylko zwrócić na siebie ich uwagę...

Po mojej rozmowie z mamą dziewczynki, nastąpiła ogromna zmiana.
Tata, który wracał do domu na weekendy, zabierał dzieci na wspólne zakupy, bawił się z Nimi. Natomiast mama, każdego dnia starała się poświęcić jakiś czas na zabawę z córką i jej młodszym braciszkiem.
A wieczorami zaczęła czytać jej bajki- na przemian, raz ona, raz jej córka. Prócz tego, że spędzały razem wieczory, to jeszcze dziewczynka ćwiczyła czytanie.
Skończyły się kary.
Wspólnie ustaliły grafik dnia i dziewczynka wiedziała, że po powrocie ze szkoły jest czas na posiłek, zabawę, potem lekcje (wcześniej dziewczynka nie chciała odrabiać prac domowych, najchętniej to siedziała w swoim pokoju), po nauce miała czas na bajki, zabawę... taki grafik stał się świetnym rozwiązaniem dla mamy.
Tak, dla mamy, ponieważ to właśnie ona chciała tylko karać, a przecież nie o to chodziło, żeby wszystkiego dziecku zabraniać.
Kolejnym atutem tego rozwiązania było to, że dziewczynka pamiętała o swoich obowiązkach.
Wiedziała, że po zjedzonym obiedzie będzie miała czas na zabawę.
Dziecko, które było smutne, stało się radosne.
Codziennie mówiła, że mama już jej nie daje kar, a ona z chęcią pomaga przy braciszku.
Cieszyłam się, że mogłam pomóc. W sumie, to była też w pewnym sensie dla mnie nauka...
Dzięki całej tej sytuacji, z którą się spotkałam, zrozumiałam, jak dziecko spostrzega świat, to co się dzieje w domu i co je uszczęśliwia. Zrozumiałam dosadnie, jak dziecko spostrzega pewne sytuacje...
Niby to wiemy, ale niestety zapominamy o tym...

Jak ma się to do podziału ludzi na grupy?
A no tak, że świat byłby lepszy, gdyby to jednak posiadanie rodziny i czasu dla nich było czynnikiem uszczęśliwiającym.
Może mniej słyszałoby się o tych wszystkich kłopotach wychowawczych i trudnej młodzieży, gdyby jednak rodzic pamiętał o chwili dla dziecka.
Powiesz pewnie, że właśnie dla swoich dzieci człowiek pracuje całymi dniami, by niczego im nie brakło, by miało takie same gadżety jak inne dzieci... ale czy aby na pewno jest to Twojemu dziecku potrzebne? My, dorośli ludzie sami się nakręcamy... przecież "moje dziecko nie może być gorsze od innych"... a będzie lepsze, jeśli dostanie kolejny gadżet... a ty po powrocie z pracy wskoczysz od razu przed TV, albo do łóżka?


Być może się mylę... moje spostrzeżenia są błędne... ale przeczytaj tekst jeszcze raz, powoli i przeanalizuj.
Ja wiem, że jak człowiek pracuje cały dzień i wraca do domu, to marzy mu się tylko ciepła kąpiel i sen... sama po powrocie z pracy o tym marzyłam, ale mając dziecko musisz pamiętać o czym Ono marzy... a marzy o wspólnie spędzonych chwilach z rodzicem...

26 komentarzy:

  1. fakt, czasu z dzieckiem nie zastąpi żaden gadżet :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czas to najlepsze co możemy dziecku poświęcić. Nic tego nie zastąpi

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny tekst. Masz rację to dla nas dorosłych oczywiste sprawy, dla naszych dzieci niekoniecznie. Mądre przemyślenia, fajne, że historia dziewczynki kończy się szczęśliwie. Ostatnie zdanie podoba mi się najbardziej. Powinniśmy sobie to wyryc na trwałe w sercach i zawsze o tym pamiętać. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatnio czytałam poradnik Sen niemowlęcia (recenzję pisałam u mnie). I tam było napisane, że dziecko tak bardzo pragnie kontaktu z rodzicem, że nawet chwila kiedy rodzic krzyczy i złości się na dziecko jest dla niego bliskością. Mnie to przeraziło, że są dzieci, które np. psocą żeby mama przyszła nakrzyczeć, bo inaczej nie zwróci na dziecko uwagi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest metoda. Dziecko próbuje wszystkiego, byle tylko zwrócić uwagę rodziców. To jest straszne, ale niestety prawdziwe i przykre.

      Usuń
  5. Dzieci na pewno bardziej potrzebują naszej bliskości niż nowej wypasionej zabawki. Jak bardzo nas rodziców kocha i potrzebuje uświadomiły mi chwile gdy odbieram go z przedszkola - jak tylko usłyszy mój głos, jak tylko mnie zauważy rzuca wszystko i biegnie z wyciągniętymi ramionami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak ... :) u Nas jest to samo, kiedy zabieram Hanię od jej ciotki. W takich chwilach serducho rośnie :)

      Usuń
  6. Czasem rodzice zastępują gadżetami permanentny brak czasu, ale one i tak nie zastąpią dzieciom miłości.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czasami widzę jak ciężko jest mojemu mężowi znaleźć czas dla naszego syna. I boli mnie to... Widzę, że dziecko chce i garnie się do niego. Mąż siada z młodym bawią się i czasami zdarza się, że zaśnie na podłodze po pracy. Dobrze, że chociaż w weekendy wynagradza nam swoją nieobecność :)
    Fajnie, że udało Ci się pomóc tej rodzinie i wszystko skończyło się dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również się cieszę, że mogłam pomóc :)
      Weekendy są wasze i to się liczy :)

      Usuń
  8. Czas czas czas! Wciąż mamy jego deficyt, mimo tego, że przecież poświecamy Bąblowi go jak najwięcej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem chciałoby się, by doba była dłuższa :)

      Usuń
  9. Dla mnie pieniadz nie jest najwazniejszy,ale nie oszukujmy sie. Dzieki pieniadzom mozna bardzo wiele. Takie jest porabane zycie,ze ludzie zatracili sie I chca miec ich jak najwiecej, czasami nawet kosztem rodziny.
    Nie sadze jednak,ze cos waznego umyka mi przed oczami,bo pracuje. Wrecz przeciwnie - bardziej szanuje chwile I czas z chlopcami.
    Pieniadze jednak nigdy nie beda mialy dla mnie takiej wartosci jak rodzina I zdrowia o czym przekonalam sie juz nie raz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Miniu, masz rację. Pieniądze szczęścia nie dają, ale to, do czego można je wykorzystać już tak. Takie czasy. Najważniejsze, że pamiętasz jakie masz priorytety i celebrujesz każdą chwile spędzoną z dziećmi :)

      Usuń
  10. Spędzam z córką cały dzień, mąż z kolei pracuje, czasami pomaga rodzicom lub tesciom po pracy. Julka czeka na niego steskniona - niestety ciężko mężowi to zrozumieć, bo przecież on musi. Ale od czasu do czasu mógłby wziąć wolne tylko dla nas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A próbowałaś rozmawiać z mężem? Wyjaśnij, że tak, jak i Tobie brak jego uwagi, to tym bardziej brak jej Waszemu dziecku. Czasem tak się zdarza, że mężczyźni skupiają się na tym co muszą, zapominając o tym, co powinni, a już całkiem zapominają o tym czego pragną

      Usuń
  11. każdy rodzice kocha dziecko. jednak ta miłość może być szalenie niedojrzała...często popełniamy błędy naszych rodziców, sami nie wiemy jak wyjść z tej pułapki
    ech, smutne to strasznie

    OdpowiedzUsuń
  12. Mówią, że pieniądze szczęścia nie dają,ale bez nich jest k......o trudno zaistnieć w dzisiejszym świecie, który jest tak strasznie brutalny. Trzeba umieć wszystko rozsądnie podzielić z różnym skutkiem czasem to wychodzi, ale najważniejsze,to chcieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie... rozsądek- czasem go gubimy po drodze do celu.

      Usuń
  13. Tak...wszystko to jakieś pogmatwane jest...zgadzam się, czas ucieka nam między palcami, jesteśmy coraz smutniejsi, szerzy się depresja...ech..

    OdpowiedzUsuń

Komentować może KAŻDY. Dlatego też, będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad :)

Należy pamiętać, że dyskusja może się toczyć bez używania słów obraźliwych i krzywdzących.

Dziękuję Ci za odwiedzenie mojego bloga i zapraszam ponownie :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © Mileniak.pl , Blogger