Może nad Morze?
Siedzę przed ekranem monitora i się zastanawiam... zjadłam już wszystkie słodkości, które miałam pod ręką i wypiłam kawę... patrzę w ekran i nie wiem co napisać.
Nie wiem od czego zacząć :)
Dom posprzątałam już na błysk, zrobiłam milion innych niepotrzebnych rzeczy, ale nie napisałam ani słowa.
Po raz dziesiąty obejrzałam zdjęcia ze spotkania, pomruczałam pod nosem, jak okropnie wyszłam na tych zdjęciach, stwierdziłam, że na tych, na których robię głupie miny wyszłam najlepiej i wciąż mam chęć na dokładkę tortu ze spotkania.
Obudziłam się rano i uświadomiłam sobie, że nie muszę wchodzić na maila eventu, nie muszę wysyłać kolejnych zapytań o wsparcie, nic nie muszę....
Ale, co ja będę tu o takich rzeczach pisać :) Przecież każda z Was zapewne czeka na relację ze spotkania :)
Nie wiem ile potrwa napisanie tego tekstu, no ale... próbuję :)
Może łatwiej mi będzie, jak zacznę od początku ... :)
5 września- sobota, dzień jak każdy inny, a jednak wyjątkowy. Noc na szczęście przespałam, ale wstałam zdecydowanie za szybko. Podenerwowana wzięłam się za prasowanie, sprawdziłam czy wszystko co powinnam zabrać ze sobą jest w torebce, ułożyłam swoje wiecznie nieogarnięte włosy i cieszyłam się, że nie mam gorączki, a i katar odpuścił mi trochę- wiadomo, jak to zwykle z moim szczęściem, musiałam sie przed spotkaniem rozchorować :/
Na dworze nie było wiaterku, słońce świeciło, więc zadowolona, że pogoda Nam sprzyja udałam się do Koszalina.
A w Koszalinie niespodzianka- wichura i deszcz...
Mimo, że właśnie ta wichura popsuła moje pięknie wyprostowane włosy, humor nadal miałam wyśmienity, ale odczuwałam powoli coraz to większy stres :)
Spotkanie Może nad Morze było planowane od 3 miesięcy. Muszę też wspomnieć, że było to Nasze drugie podejście i na szczęście udane, chociaż po wszystkim, zarówno ja jak i Magda, zauważyłyśmy kilka organizatorskich niedociągnięć.
Event odbył się w Park Cafe - bardzo eleganckiej i klimatycznej kawiarnio-restauracji. Odkąd wysłałyśmy maila, bardzo szybko otrzymałyśmy wiadomość zwrotną, co bardzo Nas ucieszyło.
Pan Robert Olejniczak potraktował Nas bardzo poważnie i kontakt między Nami był bardzo dobry- co jest ważne przy tego typu współpracy.
W dzień eventu mogłyśmy liczyć na pomoc, Pan Robert osobiście zadbał o detale i myślę, że w przyszłym roku, ponownie tam zawitamy :)
W początkowych założeniach miało uczestniczyć 20 mam, oczywiście czas zweryfikował listę i ostatecznie wraz z Magdą podjęłyśmy decyzję, że jak na pierwsze spotkanie, 15 mam będzie optymalną liczbą.
15 mam, blogerek, kobiet- wspaniałych kobiet! W sumie .... było Nas więcej :)
Oczywiście nie można zapomnieć o najmniejszym uczestniku Naszego spotkania, a był Nim mały Hubercik, który do każdej cioci tak pięknie się uśmiechał :) Był tak grzeczniutki i nawet nie przeszkadzał mu hałas jaki panował na sali :)
Kolejną atrakcją była prezentacja kosmetyków Plus Dla Skóry , którą poprowadziła Roksana Prusaczyk z bloga Dzwoneczkowy Raj Mamy .
Podobała mi się prezentacja, ponieważ przebiegała ona na luzie i nie polegała na tym, że My tylko słuchamy, a Roksana czyta- co to, to nie. Roksana prócz tego, że przedstawiła Nam markę, to także dawała Nam pewne wskazówki jeśli chodzi o problemy skórne, podpowiedziała także jakie produkty powinnyśmy stosować, a także zwracała Naszą uwagę na skład produktów.
I co najważniejsze, każda z Nas mogła sama sprawdzić skład produktów, zapach, a także konsystencję, a przecież przy doborze kosmetyków jest to ważne.
Tak, jak już wspominałam wcześniej, była delikatna zmiana w harmonogramie, przez co Dietetyk Natalia Jasiakiewicz- Jeleń z Koszalińskiej Pracowni Diet miała tylko 20 minut na swój wykład. Pani Natalia przeprowadziła go więc w formie pogadanki, skupiła się na konkretnych faktach i mitach związanych z dietą matki i dziecka, służyła także radą i odpowiadała na pytania.
5 września to był Nasz dzień.
Dzień bez dzieci, bez mężów, bez trosk....
5 września poznałyśmy się w rzeczywistości, a dotychczas była to znajomość tylko wirtualna... mogłyśmy porozmawiać, pośmiać się, poznać się bliżej.
5 września to był piękny dzień, pomimo swojej humorzastej pogody :)
Wiem, że trochę się rozpisałam, ale tak naprawdę, jak już zaczęłam, to mogę pisać i pisać...
I wiecie co, już nie mogę się doczekać kolejnej edycji :) Mam nadzieję, że spotkamy się w tym samym gronie, a nawet i w większym :)
Szczerze czuję lekki niedosyt po spotkaniu, odnoszę wrażenie, że za szybko się skończyło :)
Na koniec chciałabym jeszcze raz podziękować wszystkim uczestniczkom spotkania- to właśnie dzięki Wam się udało :)
Dziękuję także Magdzie, która stresowała się za Nas dwie, która przejęła znaczną część obowiązków, kiedy ja wróciłam do pracy i byłam mniej dyspozycyjna i jeszcze raz dziękuję wszystkim wspaniałym sponsorom, o których już w następnym wpisie :)
A teraz napiszę jeszcze tak .... nie mamy wspólnego grupowego zdjęcia, a to wszystko przez to, że na koniec tak się rozgadałyśmy, że o tym grupowym zdjęciu zapomniałyśmy :)
Nie wiem od czego zacząć :)
Dom posprzątałam już na błysk, zrobiłam milion innych niepotrzebnych rzeczy, ale nie napisałam ani słowa.
Po raz dziesiąty obejrzałam zdjęcia ze spotkania, pomruczałam pod nosem, jak okropnie wyszłam na tych zdjęciach, stwierdziłam, że na tych, na których robię głupie miny wyszłam najlepiej i wciąż mam chęć na dokładkę tortu ze spotkania.
Obudziłam się rano i uświadomiłam sobie, że nie muszę wchodzić na maila eventu, nie muszę wysyłać kolejnych zapytań o wsparcie, nic nie muszę....
Ale, co ja będę tu o takich rzeczach pisać :) Przecież każda z Was zapewne czeka na relację ze spotkania :)
Nie wiem ile potrwa napisanie tego tekstu, no ale... próbuję :)
Może łatwiej mi będzie, jak zacznę od początku ... :)
5 września- sobota, dzień jak każdy inny, a jednak wyjątkowy. Noc na szczęście przespałam, ale wstałam zdecydowanie za szybko. Podenerwowana wzięłam się za prasowanie, sprawdziłam czy wszystko co powinnam zabrać ze sobą jest w torebce, ułożyłam swoje wiecznie nieogarnięte włosy i cieszyłam się, że nie mam gorączki, a i katar odpuścił mi trochę- wiadomo, jak to zwykle z moim szczęściem, musiałam sie przed spotkaniem rozchorować :/
Na dworze nie było wiaterku, słońce świeciło, więc zadowolona, że pogoda Nam sprzyja udałam się do Koszalina.
A w Koszalinie niespodzianka- wichura i deszcz...
Mimo, że właśnie ta wichura popsuła moje pięknie wyprostowane włosy, humor nadal miałam wyśmienity, ale odczuwałam powoli coraz to większy stres :)
Spotkanie Może nad Morze było planowane od 3 miesięcy. Muszę też wspomnieć, że było to Nasze drugie podejście i na szczęście udane, chociaż po wszystkim, zarówno ja jak i Magda, zauważyłyśmy kilka organizatorskich niedociągnięć.
Event odbył się w Park Cafe - bardzo eleganckiej i klimatycznej kawiarnio-restauracji. Odkąd wysłałyśmy maila, bardzo szybko otrzymałyśmy wiadomość zwrotną, co bardzo Nas ucieszyło.
Pan Robert Olejniczak potraktował Nas bardzo poważnie i kontakt między Nami był bardzo dobry- co jest ważne przy tego typu współpracy.
W dzień eventu mogłyśmy liczyć na pomoc, Pan Robert osobiście zadbał o detale i myślę, że w przyszłym roku, ponownie tam zawitamy :)
Im bliżej było spotkania, tym bardziej nie mogłam się doczekać tego dnia. Zastanawiałam się w pracy i w domu, czy zdążymy ze wszystkim, czy wszystkie maile są wysłane, czy czasem nie zapomniałyśmy o czymś i co najważniejsze, czy uczestniczkom się spodoba wszystko to, co miałyśmy dla Nich zaplanowane.
Niby zdążyłam każdą z uczestniczek poznać, niektóre znałam już wcześniej, to i tak martwiłam się, czy dogadamy się między sobą, obawiałam się niezręcznej ciszy...
Dzisiaj już wiem, że wszystkie obawy były zbędne. Od momentu wejścia pierwszej z mam na salę było już na sali głośno, wspólnym rozmowom i śmiechom nie było końca :)
15 mam, blogerek, kobiet- wspaniałych kobiet! W sumie .... było Nas więcej :)
Oczywiście nie można zapomnieć o najmniejszym uczestniku Naszego spotkania, a był Nim mały Hubercik, który do każdej cioci tak pięknie się uśmiechał :) Był tak grzeczniutki i nawet nie przeszkadzał mu hałas jaki panował na sali :)
Razem z Magdą przygotowałyśmy plan, rozpisałyśmy na poszczególne godziny atrakcje, ale oczywiście były lekkie "poślizgi" z w czasie i delikatna zmiana w harmonogramie :)
Spotkanie rozpoczęło się od wykładu Agnieszki z Mama Time Coaching . Dowiedziałyśmy się, jak o sobie mówić, jak o sobie pisać. Wzięłyśmy też udział w świetnym ćwiczeniu, które miało na celu Nas przed sobą otworzyć, poznać jakieś szczegóły, nawiązać konwersację :) I chociaż tak naprawdę do nawiązywania dialogu między sobą nie było trzeba Nas motywować, to była to świetna zabawa :)
Dowiedziałam się, kto nosi w swojej torebce niezwykłe przedmioty :) Wyszła z tego całkiem zabawna sytuacja, bowiem okazało się, że Ja w torebce noszę chorobę lokomocyjną ;)
Tak więc... ubaw był po pachy :)
Ania z bloga Mamamusia i Łobuziaki przedstawiła Nam nową markę Dizolve .
Świetna alternatywa tradycyjnego prania w proszku. W dodatku EKOkologiczna, a także EKOnomiczna :)
Podobała mi się prezentacja, ponieważ przebiegała ona na luzie i nie polegała na tym, że My tylko słuchamy, a Roksana czyta- co to, to nie. Roksana prócz tego, że przedstawiła Nam markę, to także dawała Nam pewne wskazówki jeśli chodzi o problemy skórne, podpowiedziała także jakie produkty powinnyśmy stosować, a także zwracała Naszą uwagę na skład produktów.
I co najważniejsze, każda z Nas mogła sama sprawdzić skład produktów, zapach, a także konsystencję, a przecież przy doborze kosmetyków jest to ważne.
Tak, jak już wspominałam wcześniej, była delikatna zmiana w harmonogramie, przez co Dietetyk Natalia Jasiakiewicz- Jeleń z Koszalińskiej Pracowni Diet miała tylko 20 minut na swój wykład. Pani Natalia przeprowadziła go więc w formie pogadanki, skupiła się na konkretnych faktach i mitach związanych z dietą matki i dziecka, służyła także radą i odpowiadała na pytania.
W międzyczasie były krótkie przerwy, które przez Nasze gadulstwo się przeciągały :) Była też przerwa na pyszny obiadek.
A na sam koniec Tort! I to nieziemski w smaku tort!
Tort był przygotowany specjalnie na Nasze wydarzenie przez Architektów Tortów z Koszalina.
Musicie uwierzyć mi na słowo, że był nieziemski! Nie pamiętam kiedy jadłam tak idealny w smaku tort :)
Dzień bez dzieci, bez mężów, bez trosk....
5 września poznałyśmy się w rzeczywistości, a dotychczas była to znajomość tylko wirtualna... mogłyśmy porozmawiać, pośmiać się, poznać się bliżej.
5 września to był piękny dzień, pomimo swojej humorzastej pogody :)
Wiem, że trochę się rozpisałam, ale tak naprawdę, jak już zaczęłam, to mogę pisać i pisać...
I wiecie co, już nie mogę się doczekać kolejnej edycji :) Mam nadzieję, że spotkamy się w tym samym gronie, a nawet i w większym :)
Szczerze czuję lekki niedosyt po spotkaniu, odnoszę wrażenie, że za szybko się skończyło :)
Na koniec chciałabym jeszcze raz podziękować wszystkim uczestniczkom spotkania- to właśnie dzięki Wam się udało :)
Dziękuję także Magdzie, która stresowała się za Nas dwie, która przejęła znaczną część obowiązków, kiedy ja wróciłam do pracy i byłam mniej dyspozycyjna i jeszcze raz dziękuję wszystkim wspaniałym sponsorom, o których już w następnym wpisie :)
***
Jeśli ktoś chciałby posłuchać i poczytać Nasze wywiady, to zapraszam na stronę Radia Koszalin , a teraz zostawiam Was z kolejną porcją zdjęć :)Na koniec spotkanie właśnie ten stoliczek był przepełniony po brzegi, dzięki wspaniałym uczestniczkom :) Wszystkie produkty powędrowały do Stowarzyszenia Mama w mieście Koszalin. |
Pozdrawiam :)
M.
Było cudnie :) Wspaniałe uczestniczki, sponsorzy, restauracja, tort. Wszystko było idealne! A wiesz co jest najlepsze? Że mogłyśmy się poznać przy okazji organizacji, to że chyba jednak się polubiłyśmy :D A jak już przetrwałyśmy trudy organizacji, to mam nadzieję, że czekają nas lata pięknej znajomości :*
OdpowiedzUsuńMusiało być wszystko tak idealnie jak było! W końcu z taaaaaakimi organizatorkami inaczej być nie mogło! Dziękuje bardzo za to, że mogłam do tego grona dołączyć. Oby nie po raz ostatni :-)
OdpowiedzUsuńJa już nie mogę się doczekać kolejnego spotkania!
OdpowiedzUsuńGratuluję pomysłu i organizacji, bo z tego co wiem kosztuje ona wiele wysiłku.A i notka wyszła super zgrabnie...chętnie bym się do Was przyłączyła :)
OdpowiedzUsuńOj tak, wspólnego zdjęcia żal - nadrobimy to na drugim spotkaniu :) Ale to spotkanie uważam za superowe! Miło było spotkać i poznać tak fajne Kobitki :) Choć nie udało mi się z wszystkimi pogadać, to i tak jestem zadowolona i bardzo dziękuję, że miałam tę możliwość się z Wami wszystkimi spotkać i wyrwać się z domku :)
OdpowiedzUsuńA! Zapomniałam - dziękuję bardzo za miłe słowa o moim synku :) Hubiś przesyła buziaki ciociom :)
OdpowiedzUsuńByło pysznie i cudownie. Cieszyły mnie też za krótkie przerwy na których gadałyśmy i gadałyśmy. Poznałam wiele świetnych babeczek dziękuję Wam za możliwość ich poznania w realu. Licze na kolejne spotkanie.
OdpowiedzUsuńPowtórzę się zastanawiałam się gdzie zniknęłaś i wszystko jasne
OdpowiedzUsuńCo za szczegółowa recenzja! Ja będę uczestniczką każdego Waszego spotkania- macie to jak w banku ;)
OdpowiedzUsuńJa z racji miejsca zamieszkania o takich spotkaniach mogę jedynie poczytać. Gratuluję organizacji, widać że zabawa była przednia :).
OdpowiedzUsuńA co to za mina na ostatnim zdjęciu :)?
Mina nr 5 :) Czyt. zjadłabym jeszcze jedną muffinkę :D
UsuńAle super dziewczyny! Brawa za organizacje I widac, ze wszystkie bylyscie bardzo zadowolone. Swietna inicjatywa!
OdpowiedzUsuńWow jaka obszerna fotorelacja :) Widać same uśmiechy, czyli spotkanie udane, a to przecież ogromny powód do radości :)
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia i dalszych sukcesów! :)