Baba Jaga, Pan Policjant i Św.Mikołaj ...
#1
-Nie odchodź. Stój! Wracaj do mamy. Chodź, bo zadzwonię po Pana Seweryna i zabierze Cię!
Dziecko (1,5 roczne ) biegiem wraca do matki i się mocno wtula.
#2
-Zostaw ten kosz! Julka!
Zostaw kosz, bo Mikołaj tam siedzi i Cię porwie do kosza.
W tym momencie wchodzi ktoś do przychodni- dziecko (około 2 latka) z piskiem ucieka do matki.
#3
- Nie otwieraj tych drzwi. Nie otwieraj, słyszysz?! Tam są pająki i Cię pogryzą.
Zobaczysz...
Były to drzwi do WC. Dziecko odeszło od nich, ale gdy chciało iść do łazienki i matka prowadziła za rękę w stronę właśnie tych drzwi, za którymi były straszne pająki, dziecku załączyła się panika i nie chciało wejść. Dziecko miało na oko 3-4 latka.
Źródło |
To są tylko trzy przypadki, z którymi zetknęłam się ostatnio.
Wiem, że są także przypadki, kiedy rodzice straszą swoje dzieci Babą Jagą, czy Panem Policjantem.
Zetknęłam się nawet, że dziecko w II klasie podstawówki nie chciało uczestniczyć w spotkaniu z funkcjonariuszem Policji, ponieważ tego dnia nie miało pracy domowej, a dzień wcześniej było bardzo 'niegrzeczne' w domu.
Są także przypadki, gdzie dzieci straszy się rodzicem- najczęściej tatą, straszy się klapsem, czy tym, że rodzic nie będzie kochał niegrzecznego dziecka, albo po prostu nie będzie się odzywać.
Czy to jest dobre?
Oczywiście, że nie.
Strasznie jest także formą przemocy wobec dziecka, ale niektórzy nie zdają sobie z tego sprawy.
Grożąc dziecku, że dostanie klapsa, czy strasząc, że zaraz przyjdzie Pan Seweryn, Edek, Policjant, czy Św.Mikołaj, wyrządza się dziecku krzywdę.
Małe dziecko ma problem z emocjami, nie ze wszystkimi potrafi sobie jeszcze radzić, a rodzic sponsoruje dziecku taką dawkę stresu.
Poczucie bezpieczeństwa w prawidłowym rozwoju dziecka jest tak bardzo ważne i nie można o tym zapominać!
Jak można dziecku powiedzieć, że jeśli będzie niegrzeczne, to rodzic przestanie je kochać?
Nie rozumiem tego, nie jestem w stanie pojąć, a jednak tak się dzieje...
Co z poczuciem wartości takiego dziecka?
Jeśli dziecko czuje, że jest kochane, wie, że zawsze może liczyć na swoich rodziców, to czuje, że również jest kimś ważnym, że jest kochane i bez względu na jego wady, zawsze będzie kochane, wspierane i będzie miało zapewnioną tak ważną potrzebę, jak poczucie bezpieczeństwa.
Samo posiadanie domu, czy mieszkania, nie zapewni tej potrzeby. Potrzebna jest jeszcze odpowiednia atmosfera w nim panująca- zgoda, akceptacja, miłość, wsparcie...
Wracając do straszenia Św.Mikołajem- pierwszy raz się zetknęłam, żeby ktoś Nim straszył. Przecież to starszy Pan, który przynosi prezenty, dlaczego akurat mama tamtej dziewczynki posłużyła się Nim, by przestraszyć swoje dziecko?
Być może dlatego, że własnie tego Pana jej córka się bała i wykorzystała to do tego, by móc sterować zachowaniem córki.
Pan Policjant- straszny Pan, który zabierze niegrzeczne dziecko, które nie zjadło obiadu, nie odrobiło pracy domowej, nie posprzątało zabawek w swoim pokoju...
Policjant, który w przyszłości może uratować życie, uchronić przed niebezpieczeństwem.
Co jeśli kiedyś dziecko się zgubi- gdziekolwiek (teoretycznie nie powinna mieć taka sytuacja miejsca, ale co jeśli...)- do kogo dziecko pójdzie po pomoc?
Na widok Policjanta ucieknie, bo przecież zakuje w kajdanki, zabierze do więzienia...
Dziecko poprosi o pomoc obcego człowieka, którego zamiarów nikt nie zna, bo przecież (wbrew pozorom) nie każdy poda pomocną dłoń dziecku.
Straszenie dziecka, czy grożenie inną karą nie jest dobrym 'narzędziem' wychowawczym.
Owszem, rodzic szybko uzyska pożądaną reakcję u dziecka, ale jakim kosztem i o czym to świadczy?
Kosztem straszenia, które potraktować można jako karę- bo przecież to jest reakcja rodzica na "nieodpowiednie", a raczej "niepożądane" zachowanie dziecka- będzie ziarenko strachu zasiane w psychice dziecka.
Ziarenko strachu, które zacznie owocować, a plony będzie można zbierać przez (nawet) kilka lat.
Lęki, brak wiary w siebie, obawa przed klęską, a także i moczenie nocne, fobie. Dziecko nie będzie chciało brać udziału w zabawach, nie będzie się pewnie czuło podczas wykonywania zadań, ponieważ wciąż będzie bało się kary, którą będą słowa rodzica.
"Nie posprzątałaś pokoju, zaraz zadzwonię po Pana Edka, czy po Cyganów"
"Nie zjadłaś obiadu, powiem tacie, porozmawia sobie z Tobą"
"Nie kupię Ci tego! Nie płacz! Zaraz dostaniesz lanie i się skończy!"
Dlaczego właściwie rodzice straszą?
Nawet nie tylko rodzice, bo czasem też mogą dziadkowie, czy ciocie.
Nie jestem w stanie sobie wyobrazić, że ja, czy ktokolwiek inny mógłby straszyć moje dziecko.
Nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić, bo jak tak można?
Jak można małe dziecko straszyć Babą Jagą, Panem, który porwie, czy ciemnością?
Jak można straszyć dziecko laniem od ojca?
Jak można świadomie skrzywdzić dziecko, strasząc je?
Jak?
Nie rozumiem tego, jak rodzic może świadomie straszyć dziecko.
Gdy próbuję wyobrazić sobie, co dziecko przeżywa w takich momentach, gdy rodzic straszy najgorszym koszmarem... boli mnie serce.
Mała istota (chociażby dzieci z przedstawionych wyżej sytuacji), która przede wszystkim powinna się cieszyć, być kochana, czuć się bezpiecznie... zastraszana przez rodziców, tylko dlatego, że brak im cierpliwości i zdecydowanie wolą kroczyć ścieżką na skróty.
Szkoda tylko, że nie zatrzymają się i nie zastanowią nad konsekwencją ich postępowania.
M.
Rozumiem,ze straszenie nie skutkuje I my straszenia nie praktykujemy w ogole. Niestety zdarza sie Nam czasami szantazowac,bo juz nic innego nie dziala...np maja posprzatac klocki,bo inaczej nie wybierzemy sie do miasta.
OdpowiedzUsuńWiem jednak,ze najbardziej pomaga rozmowa I czesto wystarczy im powiedziec,ze bedzie mi przykro jak nie popsprzataja. Dziala :)
jak słyszę tego typu teksty...to mnie trafia. ale wydaje mi się, że rodzice są nieświadomi krzywdy jaką robią dziecku. mam taką nadzieję... .
OdpowiedzUsuńżeby nie było, że jestem święta, to z ręką na sercu przyznaje...jak Młoda jest niegrzeczna, to szeptem dziele się z Mężem szatańskim pomysłem jakim jest wystawienie Gwiazdy na allegro. coś w styli "oddam w cierpliwe ręce". Mąż bawi się przy tym przednio a Żabka ...nie wiem czy na bank nie rejestruje ale... zajęta jest łobuzowaniem :D
Podobnie jak Ty nie rozumiem takiego zachowania.
OdpowiedzUsuńJa straszyć Olusia nigdy straszyłam. Za to jasno komunikuję mu konsekwencje działania, np. Jeśli wysypiesz klocki to będziesz musiał je posprzątać, Nie podchodź do piekarnika, bo się opażysz i będzie cię to bolało itp.
Niestety na każdym ktoku słyszy się spraszenie policjantem, cyganem czy inną "straszną" postacią.
U nas niestety szantaż wkrada się do życia, bo czasami inaczej się na da. I nie chodzi o bycie grzecznyma, ale np. podanie leków, które przyjać należy bo są niezbędne dla zdrowia a dziecko zaciska zęby tak mocno, że ani rusz.
OdpowiedzUsuńStraszyć nie straszymy, ale znam przypadki zdesperowanych rodziców, którzy uciekają się do tego typu metod.