Gdy stajesz się po raz drugi Mamą
Możliwość spędzenia każdego dnia wspólnie z dzieckiem, obserwowania postępów w jego rozwoju jest czymś jedynym, niepowtarzalnym.
Ogromnie się cieszę, że mam możliwość już po raz drugi cieszyć się rocznym urlopem macierzyńskim. Gdy przy pierwszym dziecku dobiegał on końca, pojawił się żal, że ten czas tak szybko minął.
Gdy wróciłam do pracy miałam wyrzuty sumienia, że nie spędzam już całego dnia z moją jedynaczką, że zamiast wymyślać super zajęcia, po pracy byłam zmęczona i po prostu wybierałam drogę na skróty- kładłam się i czytałam dziecku bajki, bądź po prostu wspólnie malowałyśmy.
Tłumaczyłam sobie, że to nie ważne co robimy, ważne, że czas spędzałyśmy wspólnie, że nie zostawiłam dziecka przed telewizorem.
Będąc w ciąży miałam również wyrzuty sumienia. Znacznie większe, bo niestety własnie bywało tak, że jednak dziecko siedziało przed telewizorem i oglądało swoje ulubione bajki znacznie dłużej niż zwykle.
Kiedy nudności atakowały, czy nie miałam siły się ruszyć z łózka i nie chciałam po raz kolejny odmawiać dziecku zabawy, spoglądać w smutne oczka, odwracałam uwagę bajką.
Klęcząc przy zimnej porcelanie płakałam. Płakałam, bo rzeczywistość nie była taka, jak moje oczekiwania.
Kiedy H był w pracy, z pomocą przybyli oczywiście dziadkowie. Hania radośnie spędzała z nimi czas, ja miałam chwilę, by odpocząć. Same korzyści, mimo to, nadal miałam wyrzuty sumienia.
Gdy moje samopoczucie było coraz gorsze, pojawiły sie obawy.
Zastanawiałam się, czy poradzę sobie z rozdzieleniem czasu na dwójkę dzieci, męża, obowiązki domowe, zastanawiałam się, czy znajdę czas dla siebie.
Byłam gotowa na wszystko, byle tylko każda z córek miała po równo dla siebie mamę.
Jednak w głowie wciąć słyszałam pytanie.
Z czasem samopoczucie wracało, wymioty atakowały coraz rzadziej, a końcówka ciąży była wspaniała. Mogłam nadrobić z córką czas i cieszyć się błogosławionym stanem oraz faktem, że coraz bliżej do rozwiązania.
Wówczas wtedy ponownie rozmyślałam- jak będzie z tym rozdzielaniem czasu?
Gdy pojawiło się maleństwo, starałam się każdą wolną chwilę spędzić ze starszą córką, zrekompensować swoją tygodniową nieobecność, a także wszystkie te chwile, kiedy nie będę mogła poświęcić wyłącznie starszej córce.
Teoretycznie plan miałam dobry. Obawiałam się tylko, czy uda mi się go wcielić w życie.
Modliłam się, by walkę rzeczywistość vs oczekiwania, zdecydowanie wygrały moje oczekiwania.
Nie chciałam, by do Naszego domu wkradła się zazdrość, nie chciałam, by już na starcie siostrzane relacje były popsute, albo, żeby Hania przez ułamek sekundy odczuła, że mama ją odpycha, bo ważniejsza jest młodsza siostra.
Wbrew pozorom niemowlak nie potrzebuje za wiele. Pełny brzuszek, czysta pieluszka i wygodne miejsce do spania. Na samym początku to własnie starszak potrzebuje więcej uwagi i momentów, w których będzie miał mamę na wyłączność- taką namiastkę tego co było, zanim młodsza siostra przewróciła świat do góry nogami- po to, by starszak nie czuł się odrzucony.
Nie ma co ukrywać, że poświęcanie uwagi starszakowi jest zależne od maluszka. Jeśli maluszek naje się do syta i śpi spokojnie, mamy szansę na to, by na czas drzemki zająć się starszakiem, nie zapominając także o obowiązkach domowych-ale jak to już pisałam, liczy się, wspólnie spędzony czas- tak więc, nawet wspólne wieszanie prania, czy przygotowywanie obiadu może być świetną zabawą.
Gorzej, jeśli maluszek jest bardziej wymagający- wtedy mamy zdecydowanie utrudnione zadanie.
Gdy udaje Nam się na początku poświęcić więcej uwagi starszakowi, później więcej uwagi będziemy mogli poświęcić młodszemu dziecku- kiedy będzie tego potrzebować. Nie ukrywajmy, z czasem maluszek rośnie, więcej potrafi- chociażby raczkować, podnosić się i stawiać pierwsze kroki.
Do tego czasu starsze dziecko oswoi się z faktem, że nie tylko one potrzebuje uwagi rodziców, zrozumie dlaczego młodsza siostra potrzebuje mamę na już, dlaczego nie może poczekać aż mama skończy bawić się ze starszakiem.
Wniosek jest jeden.
Powtarzam sobie to codziennie, jednak mimo tego i tak bywają momenty, kiedy dręczą mnie wyrzuty sumienia. Zwłaszcza wtedy, kiedy muszę Hani odmówić zabawy, bo akurat zajmuję się Majeczką.
Na szczęście Hania jest cierpliwa i wie, że mama dotrzymuje słowa.
I to jest chyba właśnie to- dotrzymywanie słowa.
Jeśli coś obiecuję, to potem to robię.
Mam tu na myśli wszystkie te sytuacje, kiedy zajmuję się Mają, a Hania akurat właśnie wtedy prosi o uwagę- o wspólną zabawę ciastoliną, o zabawę lalkami, malowanie, układanie klocków...
W takich momentach muszę odmówić i mimo, że serce mi pęka, bo nie potrafię się rozdwoić, to to robię.
Odmawiam, ale tłumaczę dlaczego.
"Kochanie nie mogę teraz, bo Maja jest głodna. Za chwilę razem się pobawimy, jak tylko skończę karmić Twoją siostrę".
Na początku zdarzały się sytuacje, gdzie pojawiał się protest.
Z czasem jednak zapomniałam o tym problemie, ponieważ Hania po kilku takich sytuacjach już wiedziała, że mama nie mówi jej tego, żeby dała spokój, tylko dlatego, że w tej chwili musi zająć się młodszą siostrą.
Po czterech miesiącach zbieram owoce moich starań.
Starsza córka pała ogromną, siostrzaną miłością do młodszej siostry.
Każdego ranka Hania wita się z siostrą, w ciągu dnia zagląda do Niej, śpiewa, przynosi gryzaki, przychodzi pogłaskać bądź przytulić Majeczkę, gdy ją karmię, a wieczorem pomaga przy kąpieli podając gąbkę, czy wybierając śpioszki, śpiewa piosenkę na dobranoc.
Gdy w ciągu dnia Maja przerywa Nam zabawę- nie ma złości i histerii.
Zazdrości jak nie było tak nie ma i pozostaje mieć nadzieję, ze nadal tak będzie.
Maja jest już większa, interesuje ją coraz więcej i kiedy nie śpi, bywa tak, że leży w swoim bujaczku i obserwuje mnie i Hanię, jak razem tańcujemy, układamy klocki, czy malujemy i w międzyczasie oczywiście do Niej mówimy.
Bywają dni, kiedy Maja jest bardzo marudna, kiedy Hania sama układa klocki, maluje, czy bawi się lalkami, albo spędza czas z dziadkami, bo akurat Majka chce leżeć tylko przy piersi.
Bywają takie dni, kiedy nie mam tyle czasu ile bym chciała poświęcić starszej córce, ale pocieszam się wieczorami.
Kiedy młodsza córka śpi, my już jesteśmy gotowi do spania, leżymy sobie w łóżku, przeglądamy wszystkie książki, które Hania sobie przyniesie, łaskoczemy się, śpiewamy piosenki, czy bawimy się maskotkami. Jestem na wyłączność dla Hani.
Pogodzić wszystko tak, by każdy był szczęśliwy, a przy tym nie zapominać o sobie.
Czasem bywają dni, kiedy ma się ochotę po prostu wystrzelić w kosmos, wsiąść na rower i pojechać do lasu, ukryć się gdzieś, odpocząć i zregenerować siły.
Jest ciężko. Naprawdę.
Ale to nic.
Nic w porównaniu do tych radosnych buziek, malutkich stópek, do cudownie brzmiącego
Ogromnie się cieszę, że mam możliwość już po raz drugi cieszyć się rocznym urlopem macierzyńskim. Gdy przy pierwszym dziecku dobiegał on końca, pojawił się żal, że ten czas tak szybko minął.
Gdy wróciłam do pracy miałam wyrzuty sumienia, że nie spędzam już całego dnia z moją jedynaczką, że zamiast wymyślać super zajęcia, po pracy byłam zmęczona i po prostu wybierałam drogę na skróty- kładłam się i czytałam dziecku bajki, bądź po prostu wspólnie malowałyśmy.
Tłumaczyłam sobie, że to nie ważne co robimy, ważne, że czas spędzałyśmy wspólnie, że nie zostawiłam dziecka przed telewizorem.
Będąc w ciąży miałam również wyrzuty sumienia. Znacznie większe, bo niestety własnie bywało tak, że jednak dziecko siedziało przed telewizorem i oglądało swoje ulubione bajki znacznie dłużej niż zwykle.
Kiedy nudności atakowały, czy nie miałam siły się ruszyć z łózka i nie chciałam po raz kolejny odmawiać dziecku zabawy, spoglądać w smutne oczka, odwracałam uwagę bajką.
Klęcząc przy zimnej porcelanie płakałam. Płakałam, bo rzeczywistość nie była taka, jak moje oczekiwania.
Kiedy H był w pracy, z pomocą przybyli oczywiście dziadkowie. Hania radośnie spędzała z nimi czas, ja miałam chwilę, by odpocząć. Same korzyści, mimo to, nadal miałam wyrzuty sumienia.
Gdy moje samopoczucie było coraz gorsze, pojawiły sie obawy.
Zastanawiałam się, czy poradzę sobie z rozdzieleniem czasu na dwójkę dzieci, męża, obowiązki domowe, zastanawiałam się, czy znajdę czas dla siebie.
Byłam gotowa na wszystko, byle tylko każda z córek miała po równo dla siebie mamę.
Jednak w głowie wciąć słyszałam pytanie.
Czy tak naprawdę jest możliwość rozdzielenia czasu dla dzieci po równo?
Z czasem samopoczucie wracało, wymioty atakowały coraz rzadziej, a końcówka ciąży była wspaniała. Mogłam nadrobić z córką czas i cieszyć się błogosławionym stanem oraz faktem, że coraz bliżej do rozwiązania.
Wówczas wtedy ponownie rozmyślałam- jak będzie z tym rozdzielaniem czasu?
Zaczęłam układać w głowie plan, który miał zapobiec zepsuciu siostrzanych relacji.
Całą ciążę przygotowywałam Hanię, że niebawem pojawi się młodsza siostra. Nie chciałam, żeby w ich relację wkradła się zazdrość.Gdy pojawiło się maleństwo, starałam się każdą wolną chwilę spędzić ze starszą córką, zrekompensować swoją tygodniową nieobecność, a także wszystkie te chwile, kiedy nie będę mogła poświęcić wyłącznie starszej córce.
Teoretycznie plan miałam dobry. Obawiałam się tylko, czy uda mi się go wcielić w życie.
Modliłam się, by walkę rzeczywistość vs oczekiwania, zdecydowanie wygrały moje oczekiwania.
Nie chciałam, by do Naszego domu wkradła się zazdrość, nie chciałam, by już na starcie siostrzane relacje były popsute, albo, żeby Hania przez ułamek sekundy odczuła, że mama ją odpycha, bo ważniejsza jest młodsza siostra.
Wbrew pozorom niemowlak nie potrzebuje za wiele. Pełny brzuszek, czysta pieluszka i wygodne miejsce do spania. Na samym początku to własnie starszak potrzebuje więcej uwagi i momentów, w których będzie miał mamę na wyłączność- taką namiastkę tego co było, zanim młodsza siostra przewróciła świat do góry nogami- po to, by starszak nie czuł się odrzucony.
Nie ma co ukrywać, że poświęcanie uwagi starszakowi jest zależne od maluszka. Jeśli maluszek naje się do syta i śpi spokojnie, mamy szansę na to, by na czas drzemki zająć się starszakiem, nie zapominając także o obowiązkach domowych-ale jak to już pisałam, liczy się, wspólnie spędzony czas- tak więc, nawet wspólne wieszanie prania, czy przygotowywanie obiadu może być świetną zabawą.
Gorzej, jeśli maluszek jest bardziej wymagający- wtedy mamy zdecydowanie utrudnione zadanie.
Gdy udaje Nam się na początku poświęcić więcej uwagi starszakowi, później więcej uwagi będziemy mogli poświęcić młodszemu dziecku- kiedy będzie tego potrzebować. Nie ukrywajmy, z czasem maluszek rośnie, więcej potrafi- chociażby raczkować, podnosić się i stawiać pierwsze kroki.
Do tego czasu starsze dziecko oswoi się z faktem, że nie tylko one potrzebuje uwagi rodziców, zrozumie dlaczego młodsza siostra potrzebuje mamę na już, dlaczego nie może poczekać aż mama skończy bawić się ze starszakiem.
Wniosek jest jeden.
Nie jesteśmy w stanie rozdzielić czasu między swoje potomstwo po równo.
Powtarzam sobie to codziennie, jednak mimo tego i tak bywają momenty, kiedy dręczą mnie wyrzuty sumienia. Zwłaszcza wtedy, kiedy muszę Hani odmówić zabawy, bo akurat zajmuję się Majeczką.
Na szczęście Hania jest cierpliwa i wie, że mama dotrzymuje słowa.
I to jest chyba właśnie to- dotrzymywanie słowa.
Jeśli coś obiecuję, to potem to robię.
Mam tu na myśli wszystkie te sytuacje, kiedy zajmuję się Mają, a Hania akurat właśnie wtedy prosi o uwagę- o wspólną zabawę ciastoliną, o zabawę lalkami, malowanie, układanie klocków...
W takich momentach muszę odmówić i mimo, że serce mi pęka, bo nie potrafię się rozdwoić, to to robię.
Odmawiam, ale tłumaczę dlaczego.
"Kochanie nie mogę teraz, bo Maja jest głodna. Za chwilę razem się pobawimy, jak tylko skończę karmić Twoją siostrę".
Na początku zdarzały się sytuacje, gdzie pojawiał się protest.
Z czasem jednak zapomniałam o tym problemie, ponieważ Hania po kilku takich sytuacjach już wiedziała, że mama nie mówi jej tego, żeby dała spokój, tylko dlatego, że w tej chwili musi zająć się młodszą siostrą.
Udało się. Mój plan zadziałał w praktyce.
Po czterech miesiącach zbieram owoce moich starań.
Starsza córka pała ogromną, siostrzaną miłością do młodszej siostry.
Każdego ranka Hania wita się z siostrą, w ciągu dnia zagląda do Niej, śpiewa, przynosi gryzaki, przychodzi pogłaskać bądź przytulić Majeczkę, gdy ją karmię, a wieczorem pomaga przy kąpieli podając gąbkę, czy wybierając śpioszki, śpiewa piosenkę na dobranoc.
Gdy w ciągu dnia Maja przerywa Nam zabawę- nie ma złości i histerii.
Zazdrości jak nie było tak nie ma i pozostaje mieć nadzieję, ze nadal tak będzie.
Maja jest już większa, interesuje ją coraz więcej i kiedy nie śpi, bywa tak, że leży w swoim bujaczku i obserwuje mnie i Hanię, jak razem tańcujemy, układamy klocki, czy malujemy i w międzyczasie oczywiście do Niej mówimy.
Bywają dni, kiedy Maja jest bardzo marudna, kiedy Hania sama układa klocki, maluje, czy bawi się lalkami, albo spędza czas z dziadkami, bo akurat Majka chce leżeć tylko przy piersi.
Bywają takie dni, kiedy nie mam tyle czasu ile bym chciała poświęcić starszej córce, ale pocieszam się wieczorami.
Kiedy młodsza córka śpi, my już jesteśmy gotowi do spania, leżymy sobie w łóżku, przeglądamy wszystkie książki, które Hania sobie przyniesie, łaskoczemy się, śpiewamy piosenki, czy bawimy się maskotkami. Jestem na wyłączność dla Hani.
Kiedy byłam mamą jedynaczki, uważałam, że bycie mamą, to nie tylko bardzo odpowiedzialna rola, ale także bardzo ciężkie zadanie.
Pogodzić wszystko tak, by każdy był szczęśliwy, a przy tym nie zapominać o sobie.
Odkąd zostałam mamą po raz drugi, uważam, że wychowywanie dwójki dzieci- to jest dopiero wyczyn.
(Chylę czoła samotnym matkom oraz mamom zajmującym się domem i 3, 4... dzieci).
Jest ciężko. Naprawdę.
Ale to nic.
Nic w porównaniu do tych radosnych buziek, malutkich stópek, do cudownie brzmiącego
"Mamo kocham Cię".
M.
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń