Niegrzeczne dziecko
Wieczorowa pora, mam okazję zjeść spokojnie kolacje,
a w tle słyszę jakiś reportaż o… niegrzecznych dzieciach.
Że niby czasy takie, że dzieci nie słuchają
rodziców, że w nosie mają cudze mienie, zakazy i nakazy.
O tyle, co bunt nastolatka można jakoś zrozumieć, o tyle u małego dziecka-przedszkolaka już nie.
O tyle, co bunt nastolatka można jakoś zrozumieć, o tyle u małego dziecka-przedszkolaka już nie.
Nie do pomyślenia jest, że maluch może chcieć rozstawiać wszystkich po kątach według
własnego widzimisię, w dodatku nie okazywać szacunku do rodzica, do drugiego
człowieka. Taki maluch jest niegrzeczny, nie słucha rodziców i jego zachowanie jest jak najbardziej niepożądane.
Między przeżuwaniem, a popijaniem ciepłej herbatki
zdążyłam zabrać się do miejsca, gdzie reportaż było słychać. Usiadłam w
maminym fotelu, zdobyłam pilota i słucham dalej.
W walce z niewychowaną młodzieżą pomagają
specjalistyczne jednostki, w których są rygorystyczne zasady, które mają pomóc
w ujarzmieniu i wyparciu negatywnych reakcji na pewne zakazy, nakazy i szkoda
(!) że rodzice młodszych dzieci nie mogą liczyć na tego typu pomoc…
Oczywiście mało się nie udławiłam, popiłam herbatą i musiałam pogłośnić dźwięk w telewizorze, bo akurat moje starsze dziecko
zaczęło śpiewać, nie zwracając uwagi, na to, że mama chce obejrzeć program- chyba (?) córka była niegrzeczna.
Tak więc… uśmiechnęłam się do niej i biłam
gromkie brawa, bo wyśmienicie zaśpiewała piosenkę, którą męczy od kilku
tygodni- “jadą, jadą misie”.
Nie odbiegając od tematu- mam podzielną uwagę, więc skupiłam się na dziecku, a i słuchałam co mądrego wydobywa się odbiornika telewizyjnego.
Rodzice nie wiedzą co mają
czynić, dzieci są niegrzeczne na potęgę, masowe zgłoszenia u psychologów,
pedagogów. Co robić, gdy nie dają sobie rady z własnymi dziećmi?
To chyba plaga!
To chyba plaga!
W rozmowie ze
specjalistami oczywiście każdy rodzic wini swoje dziecko.
Wini za to, że jest niegrzeczne, że nie respektuje
zasad w domu, nie szanuje rodziców, którzy tak się starają, zapracowują się
prawie na śmierć, byle dziecku dogodzić i żadnej wdzięczności- wręcz same
kłopoty, bo dziecko bije, przeklina, psuje, krzyczy, płacze, ucieka, nie słucha.
I jedno dudniące pytanie w głowie- dlaczego jeszcze
nikt nie otworzył ośrodka dla trudnych kilkulatków?
Po obejrzeniu programu, skwitowałam, że chyba
dochodowy interes by był. Jaka wygoda dla rodziców- odchować malutkie dziecko
do wieku przedszkolnego i wywieźć do specjalnej placówki. A co! Niech wychowują
dziecko specjaliści.
Piszę ten tekst, ponieważ od kilku dni podobny temat
za mną chodził i to dosłownie. Wczorajszy reportaż, który obejrzałam
przypadkiem, uznałam za znak, że muszę w końcu to napisać.
Po pierwsze- Niegrzeczne dziecko.
Dlaczego rodzic, każdy jeden, który to słowo używa,
nie zada sobie podstawowego pytania- co to znaczy niegrzeczne dziecko? Co kryje
się pod tym pojęciem?
Dziecko, które odmawia zaprzestania oglądania bajki, czy zabawy klockami -jest
niegrzeczne?
W porządku- usiądź przed czymś co lubisz robić, a ja po chwili powiem,
że masz kończyć- bo tak! W końcu ty zdążyłaś/zdążyłeś zrobić
co było do zrobienia, albo leci Twój serial i musisz przełączyć bajki, czy musicie już wyjść.
Nie dziw się, że dziecko płacze i się złości, że
pokazuje swój protest. Zamiast krzyczeć, wyjaśnij dlaczego, powiedz, że
rozumiesz jego złość.
Jeśli wiesz, że będziesz musiała przerwać dziecku zabawę, po prostu troszkę wcześniej uprzedź- powiedz, że zaraz musi skończyć zabawę, wyjaśnij dlaczego.
Dziecko, które nie słucha rodzica też jest
niegrzeczne?
Zadaj sobie pytanie- czy ty słuchasz swoje dziecko? Słuchasz, gdy mówi Ci,
że chce z Tobą się pobawić, kiedy komunikuje Ci, że nie zje galaretki, bo nie
smakuje? Słuchasz, gdy dziecko prosi o przeczytanie bajki do snu?
Nie dziw się, że dziecko ignoruje Twoje prośby,
skoro i Ty ignorujesz prośby dziecka.
Dziecko które w przychodni skacze sobie po podłodze i śpiewa pod nosem jest niegrzeczne? Dlaczego niegrzeczne?
Przecież znalazło sobie sposób na nudę.
Przecież znalazło sobie sposób na nudę.
Dziecko, które w sklepie wita się ze wszystkimi,
albo chodzi z kąta w kąt też jest niegrzeczne, bo nie ustoi w miejscu, tak?
Przypomina mi się grafika, krążąca niegdyś po
internecie- nie gadaj, nie biegaj, siedź, bądź sobą.
Jak, ja się pytam?
Po drugie- Dlaczego rodzice za wszystko winią swoje
dzieci?
Ostatnio często słyszę tekst, który jest powtarzany jak mantra- "małe dzieci-mały kłopot, duże dzieci- duży
kłopot".
Słowa te padają z ust pewnej mamy dosyć często i odnoszę wrażenie, że
są pewnego rodzaju sposobem na wytłumaczenie własnej nieporadności
wychowawczej, bo jak inaczej można nazwać fakt, że za wszystko wini się swoje
dziecko, a nie widzi się w tej porażce za grosz swojej winy?
Owszem, problemy wychowawcze zawsze były i będą, ale to nie jest tylko wina dziecka.
Owszem, problemy wychowawcze zawsze były i będą, ale to nie jest tylko wina dziecka.
Ostatnio napisałam tekst o tym, że dziecko chłonie wszystko-jak gąbka.
Nasze reakcje, sposób wyrażania się, komunikacji. Zgodzicie się ze mną, że właśnie tak jest, prawda?
Nasze reakcje, sposób wyrażania się, komunikacji. Zgodzicie się ze mną, że właśnie tak jest, prawda?
Dziecko przychodząc na świat nie ma żadnych
doświadczeń, jest jak czysta tablica, na której zostanie zapisane wszystko to, co my
pokażemy, czego nauczymy.
Dziecko z czasem zdobywa swój własny bagaż
doświadczeń. My jako rodzice pokazujemy jak sobie radzić z problemami, jak żyć,
jak słusznie postępować. Pomagamy rozróżniać dobro od zła. Dajemy przykład, jak
być tolerancyjnym, pomocnym, czy jak się odnosić do drugiego człowieka.
Uczymy i pokazujemy, tłumaczymy czym jest godność i szacunek.
Dziecko patrzy, słucha i uczy się.
Uczymy i pokazujemy, tłumaczymy czym jest godność i szacunek.
Dziecko patrzy, słucha i uczy się.
Nie jesteśmy idealni- pod żadnym względem, ale
zostając rodzicami, powinniśmy być na tyle odważni, by przyznawać się do swoich
błędów i szukać rozwiązania, co zrobić, by je w porę naprawić.
Nie płacz, idź już spać, przestań marudzić, nie
śpiewaj-głowa mi pęka…
Albo- czekaj, za chwilę, nie mam czasu, idź sam się
pobaw, usiądź przed komputerem/tabletem/telewizorem i obejrzyj bajkę, zostaw(!)
sama zrobię to lepiej. Idź zjedz batona/bułkę/chipsy.
A później- odejdź od komputera w końcu, rusz się,
nie jedz tej chemii-zobacz jak wyglądasz, posprzątałbyś pokój chociaż.
Dziecko jest takim jakby odbiciem lustrzanym
rodziców.
Bardzo szybko przejmuje zarówno dobre cechy, jak i te złe nawyki. Potrafi robić to, na co pozwolili rodzice, reaguje na różne zdarzenia, sytuacje w taki sposób, jaki pokazali mu rodzice, czy też rówieśnicy, którzy również ze swoich domów wynieśli pewne cechy. Podstawowym więc błędem w tym wszystkim jest postawa rodziców. Wszystko zależy od tego, co dziecko wyniesie z domu. Jakie wartości i postawy, sposób komunikowania się.
W tej codzienności, w pogoni za dobrobytem i “szczęściem”,
to prawdziwe szczęście i sposób na dziecięcą radość, rodzice gubią gdzieś po
drodze. Pozostaje tylko szara i ponura rzeczywistość, w której rządzi rutyna.
Pozwalając dziecku na wszystko byle mieć ciszę i
spokój, nie zachęcając do pracy, nie poświęcając dziecku czasu- nie oczekuj, że
dziecko w wieku nastu lat z radością wyskoczy z pokoju i powie “Dobrze mamo,
zostawię na dziś granie, czy oglądanie telewizji. Nie pójdę do centrum
handlowego z przyjaciółmi marnować czasu. Zostanę i poświęcę dziś czas tobie-
posprzątamy, wyjdziemy na spacer. A może zrobimy razem jakiś deser i będziemy
śmiać się oglądając komedię”.
Jesteś pierwszym nauczycielem dziecka- daj dobry przykład.
Jeśli z maluchem nie rozmawiasz spokojnie, krzyczysz
i wciąż wytykasz co źle zrobiło, albo nie zrobiło wcale, jeśli nie akceptujesz swojego
dziecka, niszczysz jego kreatywność- nie oczekuj, że będzie w pokorze
przyjmować twoje słowa. Nie dziw się, że jest gniewne, że się złości.
Ty się
nie złościsz, kiedy ukochana osoba wytyka błędy, twoją nieudolność? A przecież jesteś już dorosłą osobą- dziecko dopiero uczy się pewnych rzeczy.
Nie jesteś zła/zły
kiedy ukochana osoba Cię ignoruje?
Jeśli krzyczysz, to na jaką inną komunikację liczysz
?
Kiedy dziecko się urodzi, czekamy-na pierwszy
świadomy uśmiech, na pierwsze wypowiedziane słowa, pierwsze kroki. Z roku na
rok dostrzegamy, jak nasze dziecko staje się coraz większe, mądrzejsze, zaradne. Z
czasem też coraz mniej czasu poświęcamy, bo taki przedszkolak doskonale sam
potrafi sobie zorganizować czas.
My możemy posprzątać, poczytać, cokolwiek
tylko zechcemy. Zapominamy, że dziecko, mimo, że jest starsze, nadal potrzebuje
naszej uwagi, czułości, najdrobniejszych gestów świadczących o miłości i nie
mam tu na myśli nowego komputera, czy nowych zabawek. To co jest dla dziecka
najcenniejsze- to wspólnie spędzony czas z rodzicami.
Czas, który tak szybko przemija, a my go poświęcamy
na wszystko inne, co nie zaprocentuje, tak jak czas poświęcony dziecku.
Zwolnij tempo!
Przypomnij swoją hierarchę wartości- zapisz ją
nawet.
Zastanów się nad sobą.
Przysłowie ludowe mówi; „Co zasiejesz, to zbierzesz”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentować może KAŻDY. Dlatego też, będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad :)
Należy pamiętać, że dyskusja może się toczyć bez używania słów obraźliwych i krzywdzących.
Dziękuję Ci za odwiedzenie mojego bloga i zapraszam ponownie :)