W spożywczaku.
Jest południe. Słońce za ciemnymi chmurami- typowo jesienna pogoda- szaro, buro i ponuro.
Stoję w malutkim spożywczaku zaraz przy wejściu do parku. Mają tu codziennie świeże wędliny, więc pomimo kolejki, zawsze tu zaglądam.
Dziś stałam trochę dłużej niż zwykle. Kolejka była aż na zewnątrz. Wyglądało to z boku, jakby w sklepie coś za darmo dawali.
Stojąc w kolejce, oprócz tuptania w miejscu i rozmyślania, co mam do zrobienia w domu, słuchałam kto o czym mówi.
Ekhm... no co? Nie dało się nie słyszeć.
Na 10 minut w kolejce, ani jedna osoba nie rozmawiała o tym, co dobrego ją spotkało.
Wiadomo- sklep z najlepsza wędliną, świeżą, wszyscy się schodzą, czekają. Miejsce spotkań- prawie jak Kościół, a powiedziałabym, że połowa z wyczekujących w kolejce do Kościoła raczej nie chodzi tak często, jak właśnie do tego sklepiku.
Wychodzisz po wędlinę, a tu tylu znajomych- nie potrzebne fejsbuki i inne internety.
Ela spotyka Ankę, Franek- Mariana... od słowa do słowa, co słychać, jak zdrowie... wiadomo- standardowy zestaw pytań, co by nadrobić braki w informacjach.
Do czego zmierzam?
Do tego, że każdy skupił się na tym jak jest mu źle- renta za mała, żona chora, pogoda do d*py, a ten z pod czwórki ciągle pijany śpi na klatce, syn nie zdał prawka, a córka pracy nie znalazła...
Miałam wrażenie, że niektórzy się licytowali- kto ma gorzej. I mówię to na poważnie.
Gdyby ktoś w tamtym momencie zapytał co u mnie słychać. Chyba sama bym odpowiedziała o tych wszystkich smutkach i troskach.
Mamę czeka kolejna operacja, ja mam problemy ze zdrowiem, budowa pochłonęła nasze wszystkie oszczędności, auto coraz częściej się psuje ...
I w pewnym momencie byłam przybita, smutna, zatroskana. Zaczęłam analizować, zastanawiać się, planować- wyjazd mamy do Warszawy, w tym i w następnym miesiącu czekają nas takie i takie wydatki, strach (!) czy operacja się powiedzie. Zaczęłam się nakręcać, dreszcz ze strachu poczułam na plecach.
I wtedy powiedziałam sobie stop!
Dlaczego nie dostrzegam tych dobrych stron?
Dlaczego nie dostrzegam kolorów w tej szarej rzeczywistości?
Owszem- mamę czeka kolejna operacja, ale jest nadzieja, że będzie lepiej, że pożegna się z bólem. Mam problemy ze zdrowiem, ale dieta jest skuteczna i nie muszę przejmować się bólem. Tak- wszystkie oszczędności poszły na budowę i dzięki temu już będziemy mogli świętować urodziny Hani i święta w Naszych własnych czterech kątach. Owszem- są wydatki, ale nie jest źle, dajemy radę.
A co najważniejsze- nie jesteśmy sami, mamy siebie!
A co gdyby każda z tych- osób w kolejce -zamiast skupiać się na tych przykrych wydarzeniach, pochwaliła się czymkolwiek- że wnuczka radzi sobie świetnie w szkole, że syn z rodziną przyjeżdża w weekendy, że żona upiekła pyszny placek z owocami...
M.
Stoję w malutkim spożywczaku zaraz przy wejściu do parku. Mają tu codziennie świeże wędliny, więc pomimo kolejki, zawsze tu zaglądam.
Dziś stałam trochę dłużej niż zwykle. Kolejka była aż na zewnątrz. Wyglądało to z boku, jakby w sklepie coś za darmo dawali.
Stojąc w kolejce, oprócz tuptania w miejscu i rozmyślania, co mam do zrobienia w domu, słuchałam kto o czym mówi.
Ekhm... no co? Nie dało się nie słyszeć.
Na 10 minut w kolejce, ani jedna osoba nie rozmawiała o tym, co dobrego ją spotkało.
Wiadomo- sklep z najlepsza wędliną, świeżą, wszyscy się schodzą, czekają. Miejsce spotkań- prawie jak Kościół, a powiedziałabym, że połowa z wyczekujących w kolejce do Kościoła raczej nie chodzi tak często, jak właśnie do tego sklepiku.
Wychodzisz po wędlinę, a tu tylu znajomych- nie potrzebne fejsbuki i inne internety.
Ela spotyka Ankę, Franek- Mariana... od słowa do słowa, co słychać, jak zdrowie... wiadomo- standardowy zestaw pytań, co by nadrobić braki w informacjach.
Do czego zmierzam?
Do tego, że każdy skupił się na tym jak jest mu źle- renta za mała, żona chora, pogoda do d*py, a ten z pod czwórki ciągle pijany śpi na klatce, syn nie zdał prawka, a córka pracy nie znalazła...
Miałam wrażenie, że niektórzy się licytowali- kto ma gorzej. I mówię to na poważnie.
Gdyby ktoś w tamtym momencie zapytał co u mnie słychać. Chyba sama bym odpowiedziała o tych wszystkich smutkach i troskach.
Mamę czeka kolejna operacja, ja mam problemy ze zdrowiem, budowa pochłonęła nasze wszystkie oszczędności, auto coraz częściej się psuje ...
I w pewnym momencie byłam przybita, smutna, zatroskana. Zaczęłam analizować, zastanawiać się, planować- wyjazd mamy do Warszawy, w tym i w następnym miesiącu czekają nas takie i takie wydatki, strach (!) czy operacja się powiedzie. Zaczęłam się nakręcać, dreszcz ze strachu poczułam na plecach.
I wtedy powiedziałam sobie stop!
Dlaczego nie dostrzegam tych dobrych stron?
Dlaczego nie dostrzegam kolorów w tej szarej rzeczywistości?
Owszem- mamę czeka kolejna operacja, ale jest nadzieja, że będzie lepiej, że pożegna się z bólem. Mam problemy ze zdrowiem, ale dieta jest skuteczna i nie muszę przejmować się bólem. Tak- wszystkie oszczędności poszły na budowę i dzięki temu już będziemy mogli świętować urodziny Hani i święta w Naszych własnych czterech kątach. Owszem- są wydatki, ale nie jest źle, dajemy radę.
A co najważniejsze- nie jesteśmy sami, mamy siebie!
A co gdyby każda z tych- osób w kolejce -zamiast skupiać się na tych przykrych wydarzeniach, pochwaliła się czymkolwiek- że wnuczka radzi sobie świetnie w szkole, że syn z rodziną przyjeżdża w weekendy, że żona upiekła pyszny placek z owocami...
M.
Źródło |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentować może KAŻDY. Dlatego też, będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad :)
Należy pamiętać, że dyskusja może się toczyć bez używania słów obraźliwych i krzywdzących.
Dziękuję Ci za odwiedzenie mojego bloga i zapraszam ponownie :)