Kupa radości
Lubisz wiosnę?
M.
Ja lubię.
Śnieg topnieje i wszystko budzi się do życia - zaczyna w końcu robić się kolorowo, trawa się zieleni, pojawiają się kwiaty, ptaki wesoło ćwierkają. W końcu częściej można spotkać na spacerze rodziny z małymi dziećmi, czy z czworonożnymi przyjaciółmi...
Regularnie jeżdżę na siłownię i za każdym razem, gdy jestem na bieżni, czy orbitreku , które usytuowane są tuż przed gigantycznym oknem, widuję ludzi. Nic wielkiego, prawda?
Są to mężczyźni, kobiety, w sile wieku, ale także emeryci. Widuję też młode matki z dziećmi, albo z wózkami...
Pewnie zastanawiasz się do czego zmierzam.
Każdy, którego widuję na spacerze z psem, nie sprząta po swoim czworonogu.
Tak, dobrze czytasz. Nie dzieje się tak tylko przed moją siłownią, ale także w parku, czy nawet gdzieś w centrum miasta, gdzie bezpańskie psy biegają i oddają swoje potrzeby nie zważając na to, czy jest to chodnik, czy trawnik, nie wspominając już o wsiach (na mojej na szczęście nie widuję psów, bo każdy pilnuje swojego podwórka).
Takie zachowanie obserwuję już od dłuższego czasu, bo prawdą jest, że ludzie nie sprzątali i nie sprzątają po swoich czworonogach i zapewne niektórzy nadal sprzątać nie będą.
W sumie to mi nie przeszkadzało wcześniej, do momentu aż zostałam mamą i jestem na tego typu rzeczy wyczulona. Mieszkamy na wsi i dbamy o porządek wokół domu. Żeby nie przyszło do głowy najmłodszej wziąć do ręki coś, czego nie powinna, albo żeby starszej nie czyścić notorycznie butów po psich kupach. Niby wciąż się pilnuje, ma na oku, ale wiadomo jak to z dziećmi.
A w mieście? Często przytrafiała się nam niemiła niespodzianka pod butem u starszej i zawsze zastanawiałam się jak ona to robi.
Teraz to już ona sama uważa, ale jak pomyślę o młodszej córce, która jest typem dziecka, że wszystko musi wziąć i zobaczyć, to aż mam ochotę na każdego spacerowicza z czworonogiem nawrzeszczeć, w imieniu innych matek. Ja martwić się nie muszę, bo koło domu jest porządek. Na zakupach Majeczka jest we wózku albo na rękach, mini plac zabaw mamy na podwórku. A co z tymi, które mieszkają w mieście?
Zastanawiasz się pewnie, co więc mnie tak poruszyło, że musiałam poświęcić wpis na blogu - była to sytuacja, której byłam świadkiem.
Młoda mama szła właśnie chodnikiem z dzieckiem - na oko 1,5 roku nie więcej. Chodnik prowadził na taką niby polankę, gdzie było miejsce do gry w piłkę, czy zabawy z psem.
Maluszek się przewrócił. Pozbierał się, klapnął na pupę i wyciągnął do góry rączki całe ubrudzone.
Klaskał w rączki i wymachiwał na zmianę w górze raz jedną raz drugą. Jeszcze szperało w trawie. Mama oczywiście czym prędzej pognała żeby wyczyścić rączki mokrymi chusteczkami. Starała się też wyczyścić spodenki i kurtkę.
Mogłam tylko domyślić się jakie niecenzuralne słowa popłynęły z jej ust, krew jej zawrzała, bo automatycznie na twarzy pojawiły się barwy wojenne.
Wzięła dziecko za rączkę i poszła w przeciwną stronę. Od tamtej pory widuję ją ze spacerówką.
Pomyślisz - mogła pilnować dziecko i nie wpuszczać na polankę.
A ja powiem, że właściciele psów mogli po swoich czworonogach posprzątać.
Ja wiem, że to nic przyjemnego, że może obrzydzać, ale pomyśl - czy dziecko umorusane w gównie (przepraszam za słownictwo) nie jest gorsze?
Decydując się na psa, trzeba wziąć pod uwagę różne kwestie - czas jaki trzeba będzie poświęcać na spacery, dodatkowe koszty, dodatkowe obowiązki - to nie tylko nakarmienie, zabawa i spacer. To także sprzątanie psich odchodów.
Jeśli więc masz psa, jesteś na spacerze i właśnie twój pies zostawił grubszą sprawę na chodniku, czy trawniku nie udawaj,
- że to nie Twój pies,
- że się śpieszysz i gnasz przed siebie,
- że nic nie widziałeś...
M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentować może KAŻDY. Dlatego też, będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad :)
Należy pamiętać, że dyskusja może się toczyć bez używania słów obraźliwych i krzywdzących.
Dziękuję Ci za odwiedzenie mojego bloga i zapraszam ponownie :)